Strona Główna ˇ Forum ˇ Zdjęcia ˇ Teksty ˇ Szukaj na stronieCzwartek, Kwietnia 25, 2024
Nawigacja
Portal
  Strona Główna
  Forum
  Wszystkie teksty
  Mapa serwisu

Ilustracje
  Galeria zdjęć
  Album
  Stare mapy
  Stare pieczęcie

Teksty
  Historia
  Przodkowie
  Czasy Pawlikowskich
  Czasy przedwojenne
  II wojna światowa
  Po wojnie
  Zasłużeni Milnianie
  Adolf Głowacki:
Milno - Gontowa
  Ze starych gazet

Plany zagród
  Mapka okolic Milna
  Milno - Bukowina
  Milno - Kamionka
  Milnianie alfabetycznie
  Gontowa
  Gontowianie alfabetycznie

Literatura
  papierowa
  z internetu

Linki
  Strony o Kresach
  Przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe

Konktakt
  Kontakt z autorami

Na stronie
Milno na Podolu
Najnowszy użytkownik:
szweryda
serdecznie witamy.

Zarejestrowanych Użytkowników: 156
Nieaktywowany Użytkownik: 0

Użytkownicy Online:

maria 1 tydzień
sierp 1 tydzień
Kazimierz 1 tydzień
Jozef 3 tygodni
MarianSz11 tygodni
Adolf16 tygodni
jola9b21 tygodni
zenekt24 tygodni
Zakrzewski26 tygodni
Adam28 tygodni

Gości Online: 14

Twój numer IP to: 18.226.177.223

Artykuły 331
Foto Albumy 67
Zdjęcia w Albumach 1882
Wątki na Forum 47
Posty na Forum 133
Komentarzy 547
Losowa fotografia
Nowe komentarze
komentarze do artykułów Jestem zainteresowana ...
komentarze do artykułów Wydaje mi się, że równ...
komentarze do artykułów Z wielką ciekawością p...
Nowe komentarze Witam serdecznie, Kwo...
komentarze do artykułów Drodzy Państwo! Jest...
W poczekalni:
Nadesłane Zdjęcia: 0
Nadesłane Artykuły: 0
Nadesłane Linki: 0
Nadesłane Newsy: 0
Ankieta
Z jaką miejscowością jestem związany

Milno

Gontowa

inna w okolicy

żadna w okolicy

Musisz się zalogować, żeby móc głosować w tej Ankiecie.
Współpraca
Strona powstała we współpracy z serwisem internetowym Olejów na Podolu www.olejow.pl

Zagłosuj na nas

KRESY

70 ROCZNICA MORDU, POŻOGI I WYGNANIA
W ubiegłym roku obchodziliśmy 70 rocznicę rzezi wołyńskich. W tym mija 70 lat, jak nacjonaliści ukraińscy utopili w krwi polskiej, południowe Kresy. W wielu kościołach nie dokończono nabożeństw, bo wymordowali w nich zgromadzoną ludność razem z księżmi, a także dzieci przystępujące do pierwszej komunii. To ludobójstwo, pochłonęło 200 tysięcy starców, dzieci, matek i bezbronnych ojców. Większość uśmiercili okrutnymi torturami. Dopuszczali się czynów nie mieszczących się w żadnych normach cywilizowanego narodu. Nazywali to oczyszczaniem etnicznych ziem ukraińskich, z obcego elementu. Twierdzili i nadal uważają, że Polacy byli tam okupantami. Z dokumentów wynika jednak co innego - to oni są zaborcami. Fakt podboju przez nich tych obszarów, odnotowuje ruski kronikarz Nestor (1056-1114) i Latopis Kijowski zakończony w 1200 roku. Źródła te jednoznacznie stwierdzają, że książę kijowski Włodzimierz I, w 981 roku zajął Lacham ziemie i grody z Przemyślem włącznie. Latopis określa też granice Mieszkowego państwa, jako pas lasów nad Horyniem i Słuczą. Ich tereny leżały dalej na wschód. Polska w 1920 roku, nie przyjęła obszarów za Zbruczem. Wykopane na Mogiłkach różne starożytności kamienne oraz ozdoby z brązu i żelaza, również świadczą, że osada, która zapoczątkowała Milno, istniała tam parę stuleci przed ich najazdem.
Po podboju, miejscową ludność zlikwidowali bądź wynarodowili. W okresie ich panowania odbijał te ziemie Bolesław Chrobry, Śmiały, Władysław Herman i Łokietek. Pozostawali też długo, pod panowaniem mongolskim i litewskim.
Ponowny napływ ludności polskiej na Kresy, nastąpił po odzyskaniu ich w 1340 roku przez Kazimierza Wielkiego. Polacy nie usuwali, nie likwidowali i nie wynaradawiali Rusinów. Traktowali ich jako równoprawnych obywateli, z poszanowaniem tradycji, mowy i wiary. Wywołało to bardzo niekorzystny proces. Wiele naszych małych skupisk zasymilowało się z nimi, przekształciło w Rusinów i wzmocniło siły antypolskie. Świadczą o tym liczne nazwiska polskie w tej społeczności.
Nasi przodkowie osiedli w Milnie na początku XVI wieku. W Gontowie około 100 lat później, u podnóża góry, trzy kilometry dalej. Przechodził tędy ruchliwy szlak i na rogatkach powstała karczma zajezdna. Ponieważ pokryta była gontami, nazwano ją „Gontowa”. Z czasem ta nazwa przylgnęła do całej wioski. W Milnie też była taka karczma, wypełniona wciąż ludźmi i gwarem.
Osiedlając się tam poprawili byt, ale znaleźli się w strefie najazdów tatarskich. Często musieli kryć się w lasach, a po odejściu rabusiów, odbudowywać spalone domostwa.
Są to piękne i żyzne ziemie, ale niespokojne. Dla wielu były azylem, dały im wolność i chleb, ale wielu też przedwcześnie przyjęły na wieczny spoczynek. Od zarania dziejów błyskały tam szable, ciszę często mącił tętent koni i szczęk żelaza, a stada wron unosiły się z krakaniem nad pobojowiskami. Rozegrało się na nich wiele wojennych batalii i dziejowych wydarzeń. Przemierzało je mrowie wojsk Czyngis-Chana, podbijali Litwini i plądrowali Tatarzy krymscy. Walczyli o nie królowie, książęta i hetmani. Korona osłaniała je swą potęgą i doprowadziła do rozkwitu.
Ten rozwinięty i uporządkowany kraj, zniszczyła rebelia Chmielnickiego. Zapłacił za to w 1651 roku pod Beresteczkiem. Po tym pogromie bezwarunkowo poddał się Moskwie, która wybiła im z głowy wszelkie swobody kozackie. Najpierw pułki cara Piotra I, później carycy Katarzyny, zrównały z ziemią odradzającą się Sicz, na miejscu rozstrzelały większość wziętych do niewoli, a resztę pognali w odległe strony. Kozacy z łezką w oku wspominali czasy „ucisku królewskiego”, kiedy to Sicz stanowiła równoprawny składnik Rzeczypospolitej.
W tej wojnie z ziemią zrównane zostało też Milno i Gontowa. Potwierdzają to stare dokumenty i przekazy ustne. Według nich, ludność w porę ostrzeżona, zdążyła skryć się w lasach. Na Gontowieckiej Górze stała wysoka wieża strażnicza. Gdy straż zaobserwowała dymy lub łunę, wszczynała alarm.
Kres najazdom tatarskim położył traktat pokojowy z 1699 roku. Dopiero po tym, mieszkańcy mogli pomnażać dobytek, bez lęku jego utraty. Pokój niestety trwał krótko. W 1772 roku następuje I Rozbiór Polski i Podole na 146 lat, zostaje wcielone do Austrii. Okrutnie nam się odwdzięczyli za Odsiecz Wiedeńską.
Wioski położone w głębi kraju, raptem znalazły się przy granicy rosyjskiej. W Gontowie powstaje placówka straży granicznej i skarbowej. Wkrótce okazało się, że dawało to wymierne korzyści. W Rosji tania była żywność, w Austrii artykuły przemysłowe. Rozwinęła się, więc wymiana handlowa, przynosząca mieszkańcom spore profity. Interes szybko zwietrzyli Żydzi. Milno w 1885 roku liczyło 2300 mieszkańców: 1066 Polaków, 1056 Rusinów i 178 Żydów. W Gontowie w 1880 mieszkało 267 osób, w tym 16 Żydów.
W 1848 ludność przeżyła wiekopomne wydarzenie – zniesienie pańszczyzny i uwłaszczenie. Do tego czasu nie mogli dzielić ani sprzedawać ziemi. Doprowadziło to do powstania dużych patriarchalnych rodzin. Dopiero po tym wieś się rozrasta, ale gospodarstwa maleją. Część zagrożonych ubóstwem, emigruje do Ameryki.
Mimo mizeroty środków, Rusini budują cerkiew drewnianą i po niej murowaną. Polacy najpierw kaplice w Milnie i Gontowie, później duży kościół parafialny. Ten indywidualny i wspólny dorobek, zniszczyła I Wojna Światowa. Ludność przetrwała ją na ewakuacji. Po powrocie zastali zryte okopami i pociskami pobojowisko, a prymitywne warunki, wywołują epidemię tyfusu. Jak by tego było mało, wybucha wojna polsko-ukraińska, która burzy wiekowy ład. Do tego czasu wspierali się w potrzebie, uczestniczyli w uroczystościach cerkiewnych i kościelnych, zapraszali na święta i wesela, a mieszane małżeństwa wzmacniały tę wspólnotę.
Po utrwaleniu państwowości polskiej, ludność skupiła się na odbudowie. Pozornie wszystko wraca do normy. Nie na długo jednak. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów burzy umysły i nastawia wrogo do Polaków. Mnożą się zamachy i sabotaże. W 1939 roku, mordują małe grupki żołnierzy i uciekinierów polskich, a na przełomie 1942/43, rozpoczynają swoje krwawe żniwo. Pod hasłem „Będzie polska krew po kolana, będzie wolna Ukraina” - wcielają w życie obłędną ideologię Doncowa. Ciemności rozświetlają olbrzymie łuny, a ciszę nocną przeszywają przerażające jęki mordowanych. Z dymem puszczają polskie wsie i zagrody, a jej mieszkańców wyrzynają w pień, bez względu na wiek i płeć. Wypruwali nawet dzieci nienarodzone i butem je miażdżyli. Zbliżający się front niósł nadzieję, ale jednocześnie wzmógł krwawą krucjatę dziczy hajdamackiej.
22 lutego 1944, zamordowali 131 Polaków w pobliskiej Berezowicy. 38 osób spalili. Siedmioro dzieci porąbali na kawałki. Jednemu z mężczyzn odcięli siekierą część głowy, innego rozpruli, owinęli słomą i spalili. Kobietę przerżnęli w poprzek piłą. Trzyletniego chłopca trzymali nadzianego na bagnecie, aż miotające się dziecko w krzykach i bólach skonało.
My mimo obecności niemieckich placówek granicznych, też żyliśmy w ciągłym zagrożeniu. W niedzielę 5 marca stało się ono bardzo realne. Do Milna wkroczyły ukraińskie oddziały „SS Galicjen”, celem obsadzenia umocnień wojskowych. Te same, które uczestniczyły w wielu rzeziach Polaków. Na szczęście o świcie, w trybie alarmowym, razem z Niemcami, opuszczają wieś. W poniedziałek wieczorem banda, która wyruszyła z Baszuków, nadziała się na czołówkę wojsk rosyjskich i została rozbita. Byliśmy uratowani. Wkraczających Rosjan, mimo przykrych okupacyjnych doświadczeń, witaliśmy jak wybawicieli. Nawet w najbardziej ponurej wizji nikt nie przewidział, że to nasze ostatnie dni na ojczystej ziemi.
Wiosną mężczyzn zabrano na wojnę, a nas ewakuowano na wschód. W miejscowościach, przez które przejeżdżaliśmy, polskie zagrody były spalone lub rozgrabione, a Kołodno stanowiło jedno wielkie pogorzelisko. 14 lipca 1943 roku, banderowcy zamordowali tam 500 Polaków. Większość pogrzebano w studniach i piwnicach. Sterczące kominy przypominały wyciągnięte w górę, wzywające pomsty niebios ręce. Wierzyć się nie chciało, że człowiek może być tak dziki i okrutny.
Po przesunięciu się frontu na zachód, ukryci banderowcy wznowili krwawe dzieło. Ponownie zapłonęły polskie sioła. Tym razem z błogosławieństwem Stalina. Napady i mordy, znacznie przyspieszały usuwanie Polaków i przyłączanie tych ziem do Rosji. Pierścień bandycki się zaciskał. Szowinista Łucyk z Krasowiczyny jawnie głosił, że oni są już gotowi i proszą Boga, aby dał im jedną odpowiednią noc, a polska noga nie zostanie. Pod jesień grupa młodociana, zaatakowała polski dom w lesie. Jeden zginął od serii, reszta uciekła. Krótko po tym, 10 letniego syna Nadkrynicznych, zabili strzałem w usta. Na początku września Maria Głowacka z Gontowy poszła do Baszuków i już nie wróciła. 14 września banda wdarła się do Gontowy, ale została przez samoobronę wyparta. Pod koniec października, na Kopani koło Podlisek, zamordowali żonę i córkę Władysława Pomysa, a dom spalili. Na Wszystkich Świętych ponownie napadli na Gontowę. Ludność w porę przez warty ostrzeżona, zdołała zbiec. Tej nocy zginął Paweł Zaleski i Rożek.
Bukowinę i Kamionkę mileńską, zaatakowali nocą z 10 na 11 listopada. Nie bez kozery wybrali dzień naszego narodowego święta. Przywitał ich ogień samoobrony. Pierwszy atak został odparty, a cenny czas ludność wykorzystała do ucieczki. Antoni Czapla (Krakowiak) bronił się z synem do ostatniego naboju. Obaj zginęli na posterunku. Żonę z dwiema nieletnimi córkami, zasztyletowali nożami. Maria Baran z trójką dzieci, udusiła się w piwnicy spalonej stodoły. Zastrzelonych zostało też sześciu mężczyzn, a staruszkę Rozalię Zaleską, która nie chciała uciekać, rano znaleźli zwęgloną na progu domu. Tej nocy zginęło 16 osób i spłonęło 130 budynków. Edward Prus pisze, że pop odprawił specjalną mszę, za 26 poległych w tym napadzie banderowców.
W tym czasie, żonę Kułaja na Krasowiczynie, w okrutny sposób zamęczyli torturami. Kobieta wzywała na pomoc wszystkie świętości, a bestie w ludzkiej skórze, rozkoszowały się powolnym konaniem ofiary. Polkę, Agnieszkę Dec (nazw.pan.), żonę Ukraińca, powiesili na drzewie. Nie pomogły protesty i błagania teścia. Dali jej jedynie czas na rozpaczliwe pożegnanie z dziećmi.
Kolejnego napadu na Gontowę, dokonali 9 grudnia. Tym razem w dzień, około piętnastej. Czuli się już bezkarni. W tym napadzie Annę Olszewską wbili na pal, a Pączka związali drutem, owinęli słomą i spalili. 22 grudnia zapłonęła cała wieś. Ponieważ poza zabudowaniami nic tam nie zostało, postanowili unicestwić to polskie gniazdo. Tej nocy Maciej Zawadzki i Stefcia Szeliga zginęli w płonących domach, a staruszce Rozalii Miazgowskiej obcięli głowę i wbili na sztachety ogrodzenia. Ostatniego mordu w Gontowie dokonali w wigilię Bożego Narodzenia. Sześć kobiet zasztyletowali, a Annę i Macieja Szeligów zastrzelili. Jedna z nich przeżyła i ze szczegółami o tym opowiedziała.
W Milnie tej nocy, zamordowali Mikołaja Szeligę. Księdzu udało się wymknąć. Na Sylwestra, zginęło 2 mężczyzn i 9 kobiet. Dwie zakłuli kosami, jedną udusili, a Annę Dec, zamęczyli potwornymi torturami. Dzięki ciągłemu czuwaniu i samoobronie, wioski uniknęły masowej rzezi. Łącznie w Milnie zginęło 35, a w Gontowie 19 osób.
Rosjanie nie dali nam żadnej ochrony - przypatrywali się biernie i nawoływali do wyjazdu. Przed Bożym Narodzeniem wioski opustoszały. Wszyscy Polacy byli już na kwaterach w Załoźcach. Ostatni zamordowani to nieliczni ociągający się z wyjazdem, lub ci, którzy pojechali po resztę dobytku. W połowie stycznia, pierwszy nasz transport odszedł do Przemyśla, dwa następne do Tomaszowa. Kolejne skierowano bezpośrednio na Ziemie Odzyskane. Po 400 latach pobytu na tej ziemi, pod groźbą utraty życia, musieliśmy opuścić rodzinne domy i sioło. Mocarze pozbawili nas wszelkich praw i nie dali żadnych szans obrony. Trudno wyrazić słowami, jak bolesne było to rozstanie. Zwłaszcza, że jechaliśmy w nieznane i nie wiedzieliśmy, jaki nas czeka los.
Nasza ocena wygnania oraz działalności OUN i UPA, nie uległa zmianie. Dla przemocy, barbarzyństwa i ludobójstwa nie ma przedawnienia ani okoliczności łagodzących. A jak Ukraińcy widzą teraz to swoje dzieło? Niestety jak dawniej. Dla nich mordowanie Polaków, to nadal walka wyzwoleńcza. Z tym, że przemilczają fakty, zacierają ślady, minimalizują rozmiary zbrodni i próbują zrównoważyć to humanitarną „Akcją Wisła”.
W historycznym opracowaniu W.Ołeksiuka dotyczącym Milna, jest obszerny opis zbrodniczej likwidacji bojówki „powstańców” na Kopani i ani słowa o zamordowanych Polakach. Żadnej wzmianki o spalonej polskiej części wioski. Gontowę zupełnie przeoczył, jakby taka nigdy nie istniała. Podobne są wszystkie ich opracowania. Wszędzie gloryfikują UPA i tworzą historyczne mity.
Kłamią, że walczyli z okupantami. Ich dywizja „SS Galizien” wspierała Niemców na froncie wschodnim. Mordowała też Polaków. Ta formacja liczyła 90 tysięcy żołnierzy (normalna 10-12). Samodzielnie jedynie bronili się, gdy przez Rosjan zostali wykryci i okrążeni. Wiedzieli, że czeka ich śmierć lub katorga.
Kłamią, że walczyli z Polakami. To nie była walka, lecz rzeź. Pierwsi w dziejach wydali wojnę bezbronnej ludności. Wyrzynali ludzi w pień, a ich dobytek grabili i palili – tak jak wcześniej hajdamacy i Chmielnicki. Trzy stulecia dzielące te wydarzenia, ani na jotę nie zmieniły ich mentalności. Gdyby Polacy tak postępowali przez wieki wspólnej egzystencji, dawno ślad by po nich nie został.
Kłamią, że AK tak samo postępowała z Ukraińcami. Niestety było to tylko kilka odwetowych akcji. Prawdą natomiast jest, że oni wymordowali tysiące swoich rodaków, którzy nie chcieli z nimi współpracować lub pomagali Polakom.
Kłamią, że UPA wywalczyła „Samostijną”. Jej dorobek to czarne karty w historii Ukrainy, zbroczona polską krwią kresowa ziemia i wsparcie Rosji w tworzeniu USRR. Stalin i tak by usunął Polaków, bo miał na to zgodę USA i Anglii. Ich wykorzystał jedynie do brudnej roboty, by przyspieszyć ten proces. Drogo odpokutowali to w więzieniach i łagrach. Wielu przypłaciło też życiem.
Minęło 70 lat, a te wydarzenia wciąż są żywe. Już tylko garstka została tych, którzy to zdziczenie przeżyli. Do końca w koszmarach sennych wracały im obrazy spalonych zagród, pokrytych zakrzepłą krwią, okaleczonych sąsiadów i bliskich, oraz zwęglonych zwierząt. Do końca nie mogli pojąć, jak chrześcijaństwo można pogodzić z barbarzyństwem. Jak popi, w imię Boże, mogli święcić narzędzia zbrodni, nawoływać do rzezi i je rozgrzeszać. Tego nie wolno nam zapomnieć. Musimy wciąż przypominać i zaszczepić tę tragiczną prawdę potomnym. Nie dla odwetu, lecz dla przestrogi. Bo państwo ukraińskie opiera się spuściźnie banderowskiej. Potwierdzają to wszędzie stojące pomniki morderców naszego narodu i wychowywanie na tych wzorcach młodego pokolenia. Młodzież szkolna uczestniczy w różnych upowskich uroczystościach i deklamuje pochwalne wierszyki. Zaszczepiają jej też rewizjonizm. Uczą, że 19 przygranicznych powiatów, wciąż pozostaje pod okupacją polską i na nich spoczywa obowiązek odzyskania tej ziemi. Jedynie wschodnia Ukraina odcina się od tych poczynań. 14 października 2012 roku, świętowali 70 rocznicę utworzenia tej zbrodniczej formacji. W odezwie napisali: „Ukłon i serdeczne podziękowanie weteranom UPA, za heroizm i poświęcenie. Pamiętajmy, że jesteśmy spadkobiercami ich sławy i godnie podtrzymujmy dzieło tej walki”. W tym roku prezydent Poroszenko ustanowił ten dzień świętem wojska. Powiedział też, że wojownicy UPA to przykład bohaterstwa i czas dać im uprawnienia kombatanckie. Zamierza nagrodzić ich za masowe mordy Polaków - za ludobójstwo. Wstrząsające.
Potępiła to Słowacja, Mołdawia i Węgry, a nasze władze nawet nie zareagowały. Z pokorą przyjęły kolejny policzek wymierzony Polsce. Jedynie społeczeństwo, w ogólnopolskim proteście wyraziło swój sprzeciw. Polityka przemilczania i nie zadrażniania doprowadziła do tego, że łeb odrasta hydrze. Że kolejny już prezydent Ukrainy, utożsamia się z mordercami. Wcześniej Juszczenko, nadał Banderze tytuł Bohatera Narodowego.
U stóp i na zboczach Gontowieckiej Góry, leżało liczące 420 mieszkańców osiedle. Władek Bieniaszewski w 1977 roku, pojechał odwiedzić ojczyste strony. Stanąłem na naszej górze i patrzyłem przerażony – wspominał. Dookoła cisza i pustka. Po wiosce ślad nie został. Tylko krajobraz ten sam. Te same bliskie sercu pola i lasy, wzgórza i doliny. Stanęła mi przed oczami tonąca w bieli kwitnących sadów wioska, dom, rodzice, bliscy, dzieciństwo, młode lata, koledzy, młodzież i sąsiedzi. Wszystko jak żywe. Przy kościółku odezwał się dzwon. Jego dźwięki wypełniły wioskę, przeleciały przez górę i zanikły w oddali. Najpierw pociemniało mi w oczach, później coś chwyciło za gardło, wstrząsnęło mną i gorzko zapłakałem.
Na tej górze stał wysoki żelazny krzyż – symbol odkupienia i pojednana. We wrześniu tego roku, odbyła się na niej wielka uroczystość, z popami, procesjami, przedstawicielami władz i okoliczną ludnością. Postawili tam wysoki maszt z olbrzymią narodową flagą i tablicą upamiętniającą walczących za Ukrainę. Wybrali tę górę, bo stąd flaga widoczna jest wielu okolicznym miejscowościom. Choć napis na tablicy jest ogólnikowy, przypomina głównie o heroizmie, sławnych czynach i zasługach UPA. A są one znamienne. Na miejscu po pulsującej bujnym życiem wiosce, tylko nazwa góry została. Od wschodu widać z niej skrwawioną Berezowicę, a od zachodu okaleczone Milno z ruiną kościoła. W obrębie widnokręgu tej góry, wszystkie miejscowości znaczą groby lub rozrzucone kości ich ofiar. Przytoczę tylko kilka z większą liczbą zamordowanych: Kołodno 500, Wyszogródek 150, Łozowa 108, Ihrowica 92, Czernica 70, Podkamień 250, Palikrowy 379, Huta Pieniacka 1100. Po tej ostatniej, tak jak po Gontowie, ślad nie został. Większość ludzi zamknęli tam w budynkach i spalili. Do Ihrowicy wkroczyli, gdy Polacy zasiedli do wieczerzy wigilijnej. Księdza Szczepankiewicza, który im pomagał, zamordowali z rodziną siekierami. W Podkamieniu część dorosłych i dzieci, wrzucili do 122 metrowej, klasztornej studni. Aleksander Korman przytacza 136 udokumentowanych sposobów bestialskiego uśmiercania przez nich Polaków. Władysław Łuciów podaje 350. I nad tym dorobkiem, powiewa teraz dumnie ukraińska flaga. Trudno się w tym doszukać choćby znamion pojednania. To profanacja prochów zamordowanych oraz odradzanie antypolskich sił i nienawiści.
Świat wstrząśnięty jest barbarzyństwem islamskich ekstremistów. Przestępców serbskich za dużo mniejsze zbrodnie, ściga i sądzi Międzynarodowy Trybunał w Hadze. Po wojnie i teraz jeszcze, sądzeni są hitlerowcy. A żadnemu ukraińskiemu zbrodniarzowi, włos nie spadł z głowy. Część państw zachodnich, wciągnęła do szpiegostwa rozproszoną w okresie zimnej wojny UPA. Wyciszają, więc teraz i zacierają niechlubną przeszłość. Milczą też nasze władze. Wykorzystują to Ukraińcy i bez żenady gloryfikują zbrodniarzy oraz ożywiają stłumiony przez Rosjan nacjonalizm. Jedna wieczorna msza po polsku w naszej katedrze lwowskiej, to też efekt tej polityki. Niemcy potępili hitleryzm, Rosjanie stalinizm, a oni wciąż trwają na ponurych banderowskich szańcach. Prawdy nie da się zagłuszyć i tylko na niej można zbudować pojednanie. Zło nie może zwyciężyć i to straszne dzieło, też zostanie osądzone i potępione.
Na Wszystkich Świętych staniemy nad grobami bliskich. Tych, którzy te osiedla ożywiali, zaszczepiali im polskiego ducha i zagospodarowali połacie otaczającej je ziemi. Pomódlmy się też za zamordowanych i pokolenia przodków, którzy przez wieki umacniali tam polskość i kresowej ziemi bronili. A także tych, którzy przelewali za nią krew na wszystkich frontach ostatniej wojny i już na niej nie stanęli.

Adolf Głowacki
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
O projekcie
Inicjatorem i fundatorem założenia strony był Milnianin, Pan Władysław Zaleski z Warszawy. Od roku 2009 projekt Milno na Podolu jest prowadzony nieodpłatnie przez wolontariuszy. Coroczna opłata za miejsce na serwerze internetowym i nazwę domeny milno.pl jest pokrywana ze składek uczestników Zjazdów Milna i Gontowej
Zmień wygląd strony
Skórka
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Krótkie wiadomości
Tylko zalogowani mogą dodawać krótkie wiadomości.

~Zdzislaw
DATA: 09/09/2023 18:26
Szukam informacji o rodzinach Byczków i Albańskich z Gontowy , szczególnie gdzie się osiedlili , w jakich rejonach czy miejscowościach obecnej Polski . Zapraszam mających wiedze na ten temat do kontak

^maria
DATA: 14/02/2020 19:45
Gontowiecki dzwon wykopali tz. "czarni archeolodzy" i nie wiadomo co z nim się stało

~zalz
DATA: 25/05/2019 19:56
Polecam książkę, druk komputerowy Dolka Głowackiego ze Szczecina poswieconą wsi Milno. Zbyszek Zaleski, Franusiów i Krawców syn

~marikot
DATA: 17/06/2018 09:14
Poszukuję info o Mariannie Formickiej z matki Wójtowicz

^Kazimierz
DATA: 03/01/2017 15:59
Użytkownika 'kasia88' prosimy o kontakt z administratorami

^Kazimierz
DATA: 15/10/2016 14:45
Użytkownika 'Lemona' prosimy o kontakt z administratorami

^Kazimierz
DATA: 20/07/2016 22:44
Użytkowniczka 'sylwiab' proszona o kontakt z administratorami

^Kazimierz
DATA: 17/03/2016 15:53
Użytkownika 'anna drozda' prosimy o kontakt z administratorem

^Kazimierz
DATA: 26/11/2015 22:28
Dzięki Maciejowi nowy album: Milnianie na Cmentarzu w Lutolu Suchym

^maria
DATA: 10/08/2015 21:02
W VIII Zjeździe Milnian i Gontowian udział wzięło 80 osób

Najnowsze zdjęcia


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena


Kielich i patena

Security System 1.7 Š 2006 by BS-Fusion Deutschland
CTracker - cback.de


Copyright ©Grupa Przyjaciół Milna. Wykonanie: Remek Paduch & Kazimierz Dajczak 2008-2018