Maria Łanowa zd. Zaleska (1926 - 2016)
Dodane przez Adolf dnia Lipca 18 2016 14:59:20
ODESZŁAŚ ALE TRWASZ W NASZYCH SERCACH

Odeszła ostatnia już krajanka, bez reszty oddana sprawie kresowej. Tam się urodziła, przeżyła beztroską młodość, mocno związała z ziemią ojców i tam zostawiła część swojej duszy. 18 lipca, rodzina, ostatni Kresowianie i społeczność Bojkowa, odprowadziła Marię na miejsce wiecznego spoczynku. Dołączyła do męża, dzieci, rodziców, Edwarda Prusa i tych wszystkich, z którymi wichry wojny przygnały ją z dalekiego Podola na Ziemię Śląską.
Urodziła się 3 maja 1926 roku w Milnie, przysiółku Kamionka.
Rozszerzona zawartość newsa
ODESZŁAŚ ALE TRWASZ W NASZYCH SERCACH

Odeszła ostatnia już krajanka, bez reszty oddana sprawie kresowej. Tam się urodziła, przeżyła beztroską młodość, mocno związała z ziemią ojców i tam zostawiła część swojej duszy. 18 lipca, rodzina, ostatni Kresowianie i społeczność Bojkowa, odprowadziła Marię na miejsce wiecznego spoczynku. Dołączyła do męża, dzieci, rodziców, Edwarda Prusa i tych wszystkich, z którymi wichry wojny przygnały ją z dalekiego Podola na Ziemię Śląską.

Urodziła się 3 maja 1926 roku w Milnie, przysiółku Kamionka. Rosła i kształtowała swoją postawę w patriotycznej, zaangażowanej w sprawy ogółu rodzinie. Jej ojciec Jan, był znanym działaczem ludowym. Przyjaźnił się z Wincentym Witosem i Maciejem Ratajem. Walczył o prawa i godność chłopską, oraz godziwe wynagrodzenie trudu rolnika. Szykanowany tam i tutaj, do końca wytrwał w tej walce i nigdy nie zboczył z obranej drogi. W czasie okupacji był dowódcą miejscowego oddziału Batalionów Chłopskich. Choć ukończył tylko miejscową szkołę podstawową, znał dzieła wszystkich klasyków polskich, a Pana Tadeusza na pamięć. Ten rzadki dar doskonałej pamięci, odziedziczyła po nim Maria. Do końca zachowała pełny obraz rodzinnego sioła, pamiętała zmarłych dziadów, młode lata, szkołę i wszystkie wydarzenia. A nawet wiersze, które w szkole deklamowała. Na wszystkie uroczystości rocznicowe powierzano jej recytacje, bo łatwo przyswajała teksty i dobrze to robiła. Była wzorową uczennicą. Tylko raz obniżono jej ocenę z języka polskiego, bo nie chciała recytować wiersza, zawierającego sformułowania sprzeczne z poglądami ojca.
Ponieważ miała rzadką zdolność zapamiętywania obszernych rozdziałów, przeszła specjalne szkolenie i po zaprzysiężeniu, została specjalną łączniczką Batalionów Chłopskich. Przenosiła bez notatek, w pamięci, najtajniejsze meldunki i szyfry, w których nie wolno było pominąć kropki ani przecinka. Eliminowało to możliwość wpadki i dekonspiracji. Jej obszar działania sięgał po Lublin. Odmowa wykonania zadania, rezygnacja i zdrada tajemnicy, oznaczała kasację. Tak to sobie zakodowała, że do końca nie zdradziła żadnych szczegółów. A nawet na uogólnienia nie chętnie się godziła.
Wielu na jej miejscu wydałoby obszerne, ukwiecone opracowania. Maria nie szukała rozgłosu. Uważała, że mogą ją posądzić o przechwałki. Bo to jak ważną misję pełniła, ta wówczas prosta wiejska dziewczyna, jest rzeczywiście wręcz niewiarygodne.
Dokumenty potwierdzające jej pracę w podziemiu, znajdują się w archiwum PSL, Dział Historii, w Warszawie. Może ktoś się nimi zainteresuje i opublikuje.
Jakże kontrastuje ta postawa, z samozwańczymi bohaterami, którzy stroją się w obce piórka, fikcją ubarwiają życiorysy, przypisują sobie niezasłużone dokonania i rozpowszechniają to obszernymi publikacjami.

Po przesiedleniu, w Bojkowie, często sięgała po książki ze sporej biblioteczki zgromadzonej przez ojca. Jej ulubionymi poetami byli A.Mickiewicz i J.Słowacki. Ponieważ znana była z tego, że pamiętała obszerne fragmenty ich poematów, któregoś roku otrzymała zaproszenie do Pyskowic, na wojewódzki konkurs wiedzy o wieszczach. W Sali zgromadziło się sporo ludzi, ze śląską profesurą na czele. Były różne pytania, ale głównie chodziło o to, by kontynuować z pamięci fragmenty poematów, zacytowane przez członka jury. Gdy dość często zapadała po tym cisza, podnosiła rękę i recytowała dalszy ciąg. I tak bez żadnego przygotowania, pokonała znawców tej poezji i otrzymała główną nagrodę.
Maria podobnie jak jej ojciec, zasługuje na szczególne uznanie, za krzewienie pamięci o naszej przeszłości. Zarówno tej z okresu odbudowy i rozkwitu wioski, jak i tragicznej, znaczonej pogorzeliskami i męczeńską śmiercią rodaków. Maria dwa razy z trudem wyrwała się z rąk oprawców UPA. Przyjaźniła się też i współpracowała z Edkiem Prusem, przy jej utrwalaniu i demaskowaniu kłamstw ukraińskich nacjonalistów. Wsparła również znacząco finansowo, jej dokumentowanie.

Na szczególną pamięć nie tylko naszych rodaków, ale i całego narodu polskiego, zasłużył jej stryj Paweł Zaleski. Gdy ukończył prawo na Uniwersytecie Lwowskim, wkroczyli Rosjanie. Z trudem udało mu się przedrzeć do Rumunii. Wielu z tej grupy zostało zabitych przez rosyjską straż graniczną. Tam podjął działalność w strukturach emigracyjnego rządu. Wyciągał Polaków z sowieckich łagrów, współpracował w formowaniu Armii Polskiej i przerzucaniu jej do Iranu. Współpracował też z polskim podziemiem w kraju i tajnymi kanałami przekazywał rządowe środki na ich działalność. Później związał się z Mikołajczykiem. Po wojnie wrócili do kraju, włączyli się do rządu i próbowali uniezależnić Polskę od Moskwy. Niestety nic z tego nie wyszło i ucieczką ratowali życie. Na emigracji kontynuowali działalność na rzecz wyzwolenia kraju i demaskowali komunistyczne kłamstwa. Opracowywali też dokumentację dotyczącą Katynia. Paweł współpracował również z Alanem Paulem przy książce „Katyń Stalinowska Zbrodnia i Tryumf Prawdy”. Zadecydowała ona o uznaniu przez rząd USA, Rosjan za winnych tej zbrodni. Zmarł w wieku 95 lat. Spoczywa w Waszyngtonie. Tuż przed śmiercią powiedział Alanowi: „Mam wielką satysfakcję, że ideały mojego pokolenia przetrwały ciemne lata komunizmu i dziś są wcielane przez młode pokolenie, aby przywrócić Polsce należną jej pozycję w Europie”. Paweł utrzymywał stały kontakt z Janem, a później z Marią.

Tutaj po okresie radosnej młodości i obiecujących początkach życia małżeńskiego, los mocno ją doświadczył. Przedwcześnie zmarł mąż. Ciężar utrzymania rodziny, spadł na jej barki. Trochę później, przeżyła zgon dwóch córek, a w ubiegłym roku nawet wnuka. Nieraz w rozmowach telefonicznych do tego wracała. Zastanawiała się, dlaczego Bóg tak ją doświadcza i skąd w niej tyle siły, że to wszystko wytrzymuje. W tętniącym dawniej życiem domu, została sama. Na szczęście obok mieszkała córka z rodziną. W miarę upływu lat, pogarszało się zdrowie. Kolejne pobyty w szpitalach trochę to łagodziły, ale z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Pogodziła się z myślą, że razem z resztkami Kresowian, dobija już do przystani Pańskiej. Żałowała tylko, że nie spisała i nie zostawi młodym obrazu kresowej przeszłości, którą w szczegółach do końca pamiętała. W ostatnim okresie nie mogliśmy już nawet powspominać starych dziejów, ze względu na jej i moje upośledzenie słuchu.
Krótko przed jej zgonem dowiedziałem się, że przeżyła jeszcze jeden wstrząs – śmierć syna.
Dziękujemy Ci Mario za wszystko. Do końca pozostaniesz w naszych sercach i mamy nadzieję, długo żyć będziesz razem z ojcem i stryjkiem Pawłem, w pamięci młodego pokolenia. Człowiek tak długo żyje, dopóki trwa pamięć o nim.

Spoczywaj w pokoju.
W imieniu Kresowian i ich potomków Adolf Głowacki.