Strona Główna ˇ Forum ˇ Zdjęcia ˇ Teksty ˇ Szukaj na stroniePiątek, Grudnia 13, 2024
Nawigacja
Portal
  Strona Główna
  Forum
  Wszystkie teksty
  Mapa serwisu

Ilustracje
  Galeria zdjęć
  Album
  Stare mapy
  Stare pieczęcie

Teksty
  Historia
  Przodkowie
  Czasy Pawlikowskich
  Czasy przedwojenne
  II wojna światowa
  Po wojnie
  Zasłużeni Milnianie
  Adolf Głowacki:
Milno - Gontowa
  Ze starych gazet

Plany zagród
  Mapka okolic Milna
  Milno - Bukowina
  Milno - Kamionka
  Milnianie alfabetycznie
  Gontowa
  Gontowianie alfabetycznie

Literatura
  papierowa
  z internetu

Linki
  Strony o Kresach
  Przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe

Konktakt
  Kontakt z autorami

Na stronie
Milno na Podolu
Najnowszy użytkownik:
Karolina
serdecznie witamy.

Zarejestrowanych Użytkowników: 159
Nieaktywowany Użytkownik: 0

Użytkownicy Online:

EwelinaZajac 1 tydzień
maria 1 tydzień
Kazimierz 2 tygodni
dark 3 tygodni
Jozef 8 tygodni
zbiniud19 tygodni
WEBHELA31 tygodni
zenekt31 tygodni
sierp34 tygodni
MarianSz44 tygodni

Gości Online: 14

Twój numer IP to: 18.97.9.173

Artykuły 331
Foto Albumy 67
Zdjęcia w Albumach 1883
Wątki na Forum 47
Posty na Forum 133
Komentarzy 548
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Zagłosuj na nas

KRESY

Podkamień k. Brodów
O.DR ZYGMUNT OGAREK Z.K.

PODKAMIEŃ K. BRODÓW

KRÓTKI SZKIC HISTORII KOŚCIOŁA I KLASZTORU DOMINIKAŃSKIEGO

LWÓW 1939

WYDAWNICTWO OO. DOMINIKANÓW


SUPERIUM PERMISSU

NIHIL OBSTAT
- Ks. Dr Józef Umiński

IMPRIMATUR
+ Bolesław Abp
Lwów 7.IV.1939 r. - L. 3061

Z drukarni dominikańskiej we Lwowie





WSTĘP


Celem tej broszurki jest krótki opis znanego w Polsce miejsca cudownego. Podkamień k. Brodów słynie jako sanktuarium N.M. Panny na "Górze Różańcowej", dokąd tłumnie ciągną każdego roku pielgrzymki wiernych na dni odpustowe świąt Matki Bożej.

Pobożni, turyści i przygodnie zwiedzający, ciekawią się gdy widzą obronne mury forteczne i olbrzymi klasztor dominikański. Każdy chciałby poznać dzieje przybycia Dominikanów, budowy kościoła, jego styl, treść malowidła, cudownego obrazu, klasztoru, prac zakonników i historię ich działalności kulturalno-społecznej.

Istnieją drukowane już prace obszerniejsze Dominikanów, jak:
1. Okólskiego Szymona, Góra św. Najświętszej Panny, Maryi Różańca, nad miastem Podkarmieniem, wsławiona cudami. Kraków, 1648.
2. Kruszewski Tomasz, Góra Różańca św....Lwów, 1716.
3. Rostkowski Makary, Echo wdzięcznych panegiryczno-kaznodziejskich, z górno-skalistych Różańcowej Góry wysokości. Lwów, 1731.
4. Barącz Sadok, Dzieje klasztoru Dominikańskiego w Podkamieniu. Lwów, 1887.
5. Żukiewicz Konstanty, Dzieje cudownego obrazu Maryi w kościele OO. Dominikanów w Podkamieniu. Kraków, 1907. Źródłowo i nowocześnie opracowana historia , na podstawie oryginałów archiwalnych i rękopisów klasztoru.
Jest i broszurka:
6. Woroniecki Jacek, Podkamień w 200 rocznicę koronacji cudownego obrazu N.M.P. Lwów, 1927.

Skrótem i przewodnikiem historyczno-popularnym tego miejsca cudownego, chce być praca niniejsza dla wszystkich Polaków czcicieli N.M.P.




I
HISTORIA "GÓRY ŚW." I. DOMINIKANÓW W PODKAMIENIU OD XIII WIEKU.


Na południowo-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej (geograficzne położenie 42° szer., 49° dług.) - stoi kościół i klasztor dominikański Podkamienia (dzisiejsze województwo Tarnopolskie). Od Lwowa na północny-wschód, z Brodów 23 km do miasteczka Podkamienia, liczącego dziś około 3.000 mieszkańców. Teren jakby w ramionach trójrzecza: Ikwy, Seretu i Styru.

W promieniu kilkunastu mil widne, na szczycie góry - z grupy "Woroniaków", - na granicy trzech województw: tarnopolskiego, lwowskiego i wołyńskiego, - budowle niby kresowego potężnego zamku silnymi murami obwiedzionego. Z kompleksu zabudowań wystrzela świątynia, a przy niej wieża "Góry różańcowej". Miejsce cudownymi łaskami słynące, nawiedzane tłumnymi z dalekich stron pielgrzymkami, szczególnie w uroczystości N.M.P., tj. 2 lipca, 15 sierpnia, 8 września i w niedzielę Różańcową (pierwsza niedziela października). Ożywia się wtedy góra śpiewem pobożnych, płoną ogniska na zboczach skalnych, migotają światełka wśród gromad rozłożonych na dziedzińcu kościelnym i przy murach. Kto widział Częstochowę lub Ostrobramę, tego uderza podobny obraz tu na kresach wschodniej Małopolski.

Naturalnym odruchem myśli budzi się w każdym ciekawość zbadania i bliższego poznania historii tego miejsca cudownego, świątyni i klasztoru, jednego z najpiękniejszych w Polsce. Splotły się bowiem dzieje narodu i religii na przestrzeni 7 wieków z tym miejscem, ogniskiem silnej wiary, kulturalnej pracy i apostolstwa Zakonu dominikańskiego u nas. Przeszły tędy burze wojenne, zniszczenia, ruiny po najazdach Tatarów, Kozaków Chmielnickiego, ostatniej wojny światowej, dniach rządów ukraińskich i zaboru bolszewików. Minęły zawieruchy, "Święta Góra Różańcowa" stoi dalej i promienieje siłą ducha bożego, podtrzymuje zdrową wiarę katolicką i polskość na kresach. Źródłowe badania dziejów kościoła i klasztoru wykazują trzy epoki historyczne. Pierwszy okres mglisty, spowity legendą żywego ustnego przekazywania kroniki nie pisanej dokumentami owych czasów. Drugi okres zaczyna się od r. 1464, trwa do 1519. Trzeci okres od r. 1612 aż do dni naszych.

Późniejsze zapiski streściły czasy pierwotnego osiedla Dominikanów t.zw. " Braci pielgrzymujących" misjonarzy, którzy stąd przenikali na Wołyń, Ruś, Podole, a ich przybycie w te strony wyznaczyły na przed 1245r. - Krajobraz był inny, wszędzie bory, gęste lasy, dziś faliste wzgórza, rzadkie kępy drzew na horyzoncie, reszta ustąpiła miejsca polom uprawnym, nowym wsiom i miastom okolicznym.

Przybycie Dominikanów w te strony łączy się i odpowiada czasom pracy tak charakterystycznej XIII-go wieku: apostołowania Rusi i Wołynia, nawracania pogan i schizmatyków do Kościoła Katolickiego. Św. Jacek, przejęty myślą Św. Dominika, odprawia swe podróże misyjne od Mazowsza do Prus i Litwy, następnie od Wołynia, Podola i Rusi, gdzie 6 lat pracował.

W r. 1222 przybył do Krakowa za Leszka Białego (1202-1227), tu założył pierwszy klasztor dominikański, a już w cztery lata później wyruszył na północ i wschód. Zakładał liczne nowe klasztory w Polsce, Prusiech i na Rusi, organizował życie religijne starając się u Stolicy św. o biskupów, a swoich Braci Kaznodziejów osadzał po różnych większych miejscowościach, by tym owocniej pracowali nad rozbudzeniem i utrwaleniem świadomości katolickiej w masach nawróconych ze schizmy lub pogaństwa do prawdziwej wiary Chrystusowej.

Nie trudno więc przypuścić, że już przed r. 1245 zawitali do Podkamienia Bracia Zakonu Kaznodziejskiego tj. Dominikanie. Boć przecież akcja misyjna na wschodzie miała wtedy dla Kościoła i Polski doniosłe znaczenie. Europa zachodnia przeszła już prawie gorączkę kryzysu religijnego, wschód natomiast Europy, a szczególnie Polska, wchodziła od r. 1205 w walki sukcesyjne z sąsiednią Rusią (Halicz i Włodzimierz). Gromadziły się też chmury zapowiadające burzę napadu tatarskiego, która spadła na kraj w r. 1241 i dokonała strasznego spustoszenia. Dominikanie mogli się więc osiedlić przed najazdem Tatarów na wzgórzach lesistych Podkamienia. Na najwyższym szczycie postawili krzyż, zbudowali kościółek, górę poświęcili M.B. Różańcowej. Stąd i pierwsza nazwa "Święta Góra Różańcowa". W klasztorku osiadł przeor Urban z 12 zakonnikami, by głosić w okolicach prawdy Ewangelii, utwierdzać lub prowadzić zbłąkanych schizmatyków do wiary Chrystusowej. - Na podstawie dawnych zapisków wszyscy ci apostołowie ponieśli śmierć "okrutnie zamordowani przez Tatarów" między r. 1243-1247. Wiadomo, że najeźdźcy opanowali po pierwszym napadzie Ruś i Wołyń. W dwanaście lat później giną z ręki Tatarów inni Dominikanie w Sandomierzu: Bł. Sadok z 48 zakonnikami (1259).

Po 2 przeszło wiekach tj. w r. 1464, za czasów "mocarstwowej Polski" Jagielońskiej i po odzyskaniu Rusi Czerwonej (1387), wracają Dominikanie na "św. Górę Różańcową". Inne to już tło historyczne, odmienne, pomyślniejsze warunki pracy apostolskiej na szybko zaludnionych miejscach wschodu Polski.

Nowy właściciel ziem rozległych Piotr Cebrowski, tworzy nowa osadę, na urwisku skalnym buduje sobie zamek. Odtąd też nazwa miejscowości Podkamień, prawdopodobnie od kamienia sterczącego nad okolicą, trochę poniżej dzisiejszego klasztoru.

W promieniu kilkudziesięciu mil nie było kościoła, żyło jednak wspomnienie gorliwej pracy Dominikanów w tych stronach. Pobożny dziedzic czyni starania o powrót Ojców, buduje na górze kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia N.M.P., św. Krzyża, św. Apostołów Piotra i Pawła i Wszystkich Świętych. Dnia 15 sierpnia 1464 r. ówczesny arcybiskup lwowski, słynny humanista, Grzegorz z Sanoka, wprowadza Braci Kaznodziejów do Podkamienia, oddaje im w posiadanie kościół i klasztor. W akcie fundacyjnym podkreśla swój cel: wielbienia Królowej niebios " dla nieustającej chwały imienia Najśw. Panny, Rodzicielki Syna Bożego". A że gorąco miłował ojczyznę, chce, by kapłani odprawiali trzy razy w tygodniu "ofiary na cześć Boga i Matki Najśw., dla dobra i pokoju Rzeczypospolitej Polskiej, dla zachowania i utrzymania Królestwa Polskiego, jak w najlepszym stanie, dla wywyższenia dostojności królewskiej, dla szczęśliwej pomyślności książąt i panów polskich, jako też za dusze w czyśćcu zostające, dodając za nie kompletę i Salve Regina". (Oryginał aktu fund. w archiwum konwentu Podkamienia, - cyt. O. Żukiewicz, str. 31, odn. 1).

Celem szerzenia czci N.M.P., wybiera się nadto Cebrowski do Rzymu, prosi o nadanie odpustów temu miejscu cudownemu, w uroczystości M.B. Gromnicznej, Zwiastowania, Wniebowzięcia, Św. Apostołów Piotra i Pawła, oraz w rocznicę poświęcenia kościoła. Stolica święta chętnie przychyliła się do prośby. Liczne łaski i cuda stwierdza wyraźnie ks. biskup Tomasz Pirawski, sufragan lwowski, w akcie wizytacyjnym Podkamienia z r. 1615. Pisze, że "kościół ten założony był od Piotra Cebrowskiego na cześć Niepokalanej Dziewicy licznymi cudami tutaj słynącej" (archiw. klaszt. cyt. Żukiewicz, str.31).

Pięknie też rozwijało się życie religijne, przy tym obrazie cudownym duże modliły się szeregi pielgrzymów. Atoli nie miała Polska szczęścia do długiego pokoju, w 55 lat później (1519 r.) za czasów Zygmunta I Starego (1506-1548) napadła horda Tatarów perekopskich Ruś i pogranicze Wołynia oraz Podole, zniszczyła wiele miast, zamków i kościołów, zburzyła też i ogniem spaliła cały Podkamień. Wiek prawie cały, bo 93 lat nie było znów Dominikanów, klasztoru ani kościoła w miejscu tym cudownym. Nad Polską przeciągały burze wojen moskiewskich, wołoskich, tatarskich; duchowo zaś nurtowały prądy reformacyjne protestantyzmu, tolerancji religijnej, kościoła narodowego i reform społecznych. Dopiero Sobór trydencki wniósł uspokojenie religijne od r. 1563.

Trzeci okres Podkamienia datuje się od wieku XVII, gdy po Cebrowskich objęła ich włości w posiadanie rodzina Cetnarów. Baltazar Cetner zabiega o powrót Dominikanów, przybyli też w r. 1607 OO. Adam i Rajmund. W drewnianej kaplicy odprawiali Nabożeństwa, za rabunkowych napadów tatarskich chronili się w lasach i pieczarach, wracali gdy burza minęła. Śmiercią męczeńską zginął z rąk Tatarów braciszek zakonny Urban.

Od r. 1612 zaczęli Ojcowie budowę obszernego Kościoła, ofiary składała cała Polska. Do Zakonu wstępowali synowie pierwszych rodzin w kraju i hojne czynili zapisy na świątynię N.M.P. Rosły mury, a gdy w te strony zapędzały się luźne czambuły tatarskie i kozackie, wywożono cudowny obraz do Brodów lub Lwowa. W r. 1648 wybucha bunt Kozaków za sprawą Bohdana Chmielnickiego. Na straży miejsca św. Podkamienia został brat zakonny Marian, który zginął w torturach z rąk kozaków.

Potop wojen ówczesnych w Polsce przelewał się po kraju, ale nie złamał energii wznoszących mury kościoła podkamieńskiego. Aż oto 1680 r. pękło sklepienie i runęło na ziemię. Stracono już nadzieję w odbudowę. Tymczasem, nadspodziewanie, rodzina Sobieskich, własnym kosztem buduje sklepienie dla świątyni, którą Jan III chciał uczynić drugą Częstochową.

Poświęcenia kościoła dokonał w dniu 15 maja 1695 r. Dominikanin ks. Biskup Baku Amand Wiktoryn Czeszejko. W następnych latach dalej pracowano nad zdobieniem świątyni wewnątrz. Od r. 1760 zbudowano wieżę kościelną, która stała się jakby drogowskazem do przybytku Maryi.

Ponieważ rosła liczba zakonników w klasztorze, a "oratorium" było za szczupłe dla zgromadzenia, powstał nowy "chór" modlitewny, zbudowany za ścianą wielkiego ołtarza.

Kościół pokryto blachą miedzianą, wieżę ozdobiono wazonami według rysunku Jezuity Giżyckiego. Malowidła prezbiterium wykonał artysta Stanisław Stroiński. Organy zbudowano w r. 1858, przy hojnej pomocy księcia Wilhelma Radziwiłła.

W latach 1903-1905 na nowo odnowiono zupełnie kościół. Odczyszczono dawne malowidła sklepienia i ścian, główną nawę pokryto nowymi obrazami ilustrującymi historię cudownego wizerunku N.M.P. Prace artystyczne wykonał malarz Karol Politański ze Lwowa. Dla pełnego blasku i piękna świątyni odnowione zostały wszystkie ołtarze.

Wspaniale odbijał teraz kościół na szczycie góry, w obramieniu zieleni drzew świerkowych i modrzewi, wśród gęstych jeszcze lasów i rozłożonego w dole miasteczka. Piękno krajobrazu ściągało uwagę estetów i pobożnych pielgrzymów tym niezwykłym urokiem i majestatem ciszy pogodnej.

Tak było do roku 1914. Wielka wojna światowa zagrała w tych stronach, za bliskich dawnej granicy rosyjskich. Pierwsze surmy bojowe głębokim basem armat, grzechotem karabinów maszynowych i poświstem ścinających życie ludzkie kul karabinów ręcznych posuwających się armii wniosły popłoch i zniszczenie. Już w sierpniu 1914 r. runęła, pod kulami artylerii , górna część wieży, porysowało się sklepienie, spalił się dach kościelny, w płomieniach stanęło górne piętro wschodniego skrzydła klasztoru, ogień strawił wspaniałą bibliotekę, archiwum i skarbiec. Cały tydzień paliło się górne piętro. Sztab armii austriackiej, stojący w klasztorze w r. 1915, słomą pokrył dach kościoła i klasztoru, przed deszczami i śniegiem, a kiedy i to zabezpieczenie murów zniszczył piorun, zajęła się reszta piętra klasztoru, z dymem poszły galerie obrazów rozmieszczonych na korytarzach. Od czarnych kłębów dymu ucierpiało przytym i malowidło w prezbiterium od lewej strony. Ponowne bombardowanie klasztoru zniszczyło dolną część korytarza przy furcie.

Silnie też ucierpiał klasztor w czasie najazdu bolszewików w r. 1920.

Cały czas wojny od r. 1914-1920 zostali Ojcowie na miejscu, służyli ludności i wojskom pomocą duchową nie tylko w obrębie parafii, lecz aż w okolice Krzemieńca jeździli odprawiać nabożeństwa i udzielać Sakramentów św. Parę lat opiekowali się ludnością rzymsko-katolicką w Poczajowie, i co niedzieli pilnowali tam nabożeństw; słuchali spowiedzi, udzielali Sakramentów św. Praca ta duszpasterska odpadła dopiero po utworzeniu w miejscu samodzielnej parafii rzymsko-katolickiej i wybudowaniu kościoła z plebanią w czym zasługa Dominikanów, że zawiązali Komitet budowy Kościoła z ówczesnym aptekarzem P. Turowiczem i okoliczną garstką inteligencji. Księgi metrykalne z tych czasów, przechowane w urzędzie parafialnym Podkamienia, świadczą o licznych nawróceniach z prawosławia do Kościoła Katolickiego. Jeden z żyjących dotąd Ojców, poświęcał się szczególniej, gdy choroby zaraźliwe, towarzyszki wojny, dziesiątkowały ludność w parafii i sąsiednim pograniczu rosyjskim.

Ledwo ucichła groza wojny, a już zaczęła się praca nad odbudową uszkodzonych części murów i dachów. Restauracją kierował znakomity inż.- architekt Wawrzyniec Dajczak ze Lwowa, stając do pomocy nieznużonemu Przeorowi śp. O Stefanowi Płaszczycy. Udało się dotąd poprawić dwie trzecie górnego piętra, z wyjątkiem części dawnej biblioteki, skarbca i paru cel z widokiem na Poczajów. W roku 1938 skończono odbudowę wieży, zostaje jeszcze wnętrze kościoła.




II
ŚWIĄTYNIA MARYI


Polska budowała najliczniejsze i najwspanialsze kościoły ku czci Najświętszej Maryi Panny. Tu, gdzie dom Boży i tron Bogarodzicy, wyrastały warownie religii chrześcijańskiej, polskiego ducha i kultury narodowej, opartej na czystych wzorach klasycznej kultury Kościoła i Rzymu.

Świątynia w Podkamieniu stoi na wzgórzach, okolona murem w kształtach gwiazdy. Kościół zadziwia ogromem i równocześnie lekkością budowy. Barokowa wieża pnie się ku niebu, szczyt jej kończy się imieniem Maryi. Do roku wojny, po bokach stały w górnej części wieży figury czterech świętych, wykute z miedzi, poniżej zegar o czterech tarczach wydzwaniał mieszkańcom godziny. W środku fasady przetrwał posąg Bogarodzicy, a nieco niżej napis łaciński: "Violator operis infelix esto" = niszczycielu dzieła, bądź nieszczęśliwym. Po rogach fasady stoją kamienne posągi Świętych Zakonu dominikańskiego.

Budowa kościoła utrzymana w stylu renesansowym, o trzech nawach, z których główną wykańcza sygnaturka z miedzianymi wazonami lilij, a boczne nawy wybiegają ku górze zgrabnymi kopułami. Absyda przechodzi w długi chór za ołtarzem, później dobudowany.

Posadzka z marmuru. Na ścianach głównej nawy duże obrazy, przedstawiają dzieje M.B. w cudownym obrazie. Masywne filary, też w stylu renesansowym, podtrzymują sklepienie, na nim wspaniałe malowidła rozwijają temat głównych wezwań litanii loterańskiej: Matki łaski Bożej, Królowej nieba i Królowej korony polskiej. Z łuków sklepienia wybiegają symbole i figury Matki Najśw., do Niej modlą się zastępy aniołów i świętych.

Przy pilastrach ustawione małe, piękne barokowe ołtarze sześciu Świętych: Mikołaja, Antoniego, Magdaleny, Tomasza z Akwinu, Józefa i Wincentego Ferreriusza.

Nawy boczne są niższe, stylem nie dorównywają kościołowi, szerokie ich ściany pokryte wizerunkami Świętych Patronów Narodu i Zakonu, pędzla Sagnowskiego. Ściany, szczególniej prawa od wejścia, noszą ślady uszkodzeń wojennych (z r.1914 i 1920), pękniętego sklepienia i obijanych kolbami karabinów malowideł Świętych, czczonych nawet we wschodnim obrządku.

Obie nawy zakończone jakby kaplicami św. Jacka i Dominika; nad ołtarzami zgrabne kopuły. Nad św. Dominikiem szczególnie wdzięczna swą sztukaterią renesansową, stanowi prawdziwy zabytek tego stylu na ziemi polskiej.

Od naw przejdźmy w stronę głównego ołtarza. Tuż przed wejściem do prezbiterium, na ścianach prawej i lewej, znów dwa większe, bardzo piękne ołtarze: Chrystusa na krzyżu i św. Wiktorii.

Duży Krucyfiks, o ciemnej barwie, postać Chrystusa pełna powagi, u stóp krzyża niewiasta pochylona do ziemi na kolanach.

Z lewej strony drugi ołtarz, na nim posąg św. Wiktorii. Rzeźba prześliczna. Twarz uduchowiona, szaty pełne powiewności, ruchy lekkie. W ręku Świętej palma, nad głową umieszczony napis: "Św. Wiktoria Panna i Męczennica, Patronka klasztoru". Nad mensą ołtarza, w czarnej trumience są jej relikwie. W górnej części ołtarza, złocona, o świeżych barwach, płaskorzeźba św. Michała. - Całość utrzymana w klasycznym stylu barokowym.

Prezbiterium uderza odrębnością swej budowy, czysto barokowej. Na ścianach dwie galerie przeciwległe; na galerii od strony zakrystii, modlił się często król Jan Sobieski, jak notują kroniki klasztorne.

Malowidło ścian i sklepienia pędzla Stroińskiego, gra kolorami. Cudnie wyzyskana jest perspektywa, postacie żywe. Zachwyt artystyczny budzą symbole Maryi, zaczerpnięte z ksiąg św. Starego i Nowego Zakonu.

Przy samym ołtarzu znów draperie łudząco do prawdziwych materii podobne, tworzą dwie strony: dla kielicha z hostią, symbol Najśw. Sakramentu; na drugim zaś serce Maryi, uwieńczone bladymi różami, gorejące ogniem, mieczem przeszyte.

Sklepienie prezbiterium zdobi obraz przedstawiający chwilę Wniebowzięcia N.M.P. Zebrani u Jej grobu apostołowie, pochyleni spoglądają w miejsce puste, zakwitłe różami i liliami. Każdego postać i wyraz twarzy innym drga życiem uczuć: smutku, zadumy, podziwu, radości, zachwytu. Charakterystycznie przedstawiony Św. Piotr, zapatrzony w górę, szeroko rozwarł ramiona, wzrokiem utkwiony w postacie aniołów i niesionej w niebo Bogarodzicielki.

W takim obramowaniu natchnionym wizją niebiańską stoi wielki ołtarz, a nad nim cudowny obraz.

Styl barokowy ołtarza, lekki, harmonizuje z ciemnym tłem, na którym występują jasne figury aniołów i świętych. W środku, nieco w tyle nad ołtarzem, pierwsza zasłona cudownego obrazu przedstawia M.B. podającą różaniec św. Dominikowi. Są jeszcze dwie osłonki jedwabne, błękitna i biała, poza nimi dopiero jest słynący cudami obraz Maryi, przed którym na kolanach przesuwają się co roku tysiące ludzi, szukających opieki i pomocy Matki Zbawiciela, Wspomożenia wiernych, Pocieszycielki strapionych, Ucieczki grzesznych, Królowej Polski.

Na ścianach przy ołtarzu umieszczona drobna tylko część wotów dziękczynnych, w dwóch gablotkach oszklonych, świadczy o łaskach otrzymanych w ciągu wieków.

Koronacja tego cudownego obrazu przypadła 15 sierpnia 1727 r. Sława cudów doznanych w Podkamieniu rozchodziła się po całej Polsce. Komisje władz duchowych stwierdziły zaprzysiężoną prawdziwość łask M. Bożej. Ale dopiero stolica święta decyduje o koronacjach cudownych obrazów. Polska znała już cudami słynące miejsca: Częstochowę, Lataczów, Łuck, Lwów, Ostrą Bramę, Sokal.

W sprawie koronacji Matki Boskiej z Podkamienia szły ustawiczne prośby do Stolicy św. Król August II, królewicze Jakub i Konstanty Sobiescy, - prymas-arcybiskup gnieźnieński, biskupi trzech obrządków, książęta, senatorowie, szlachta, cała Polska chciała okazać swą miłość Królującej Matce Bożej na tych ziemiach Rusi, Podola i Wołynia.

W r. 1724 wybrał się do Rzymu dziedzic Podkamienia Antoni Cetner. Sprawa ułożyła się pomyślnie tak, że już 14 maja 1725 r. wysłał z Rzymu złote korony i przeszło 2.600 medalików poświęconych przez papieża Benedykta XIII, a zarazem dekret koronacji cudownego obrazu. Z powodu choroby ks. arcybiskupa lwowskiego Jana Skarbka, przekazuje Ojciec św. drugim dekretem z r. 1726, 26 maja, spełnienie tego aktu biskupowi łuckiemu, ks. Stefanowi Rupniewskiemu. Na tę uroczystość wyznaczony został dzień 15 sierpnia 1727 r.

Dokładne opisy przygotowania i przebiegu tych dni wspaniałych świadczą o gorącej wierze i czci Matki Najśw. owych czasów. Wszystkie bowiem warstwy naszego narodu stawiły się z głęboką pobożnością. Staraniem klasztoru i miasta poczyniono wszystko dla godnego przyjęcia i pomieszczenia przybywających dostojników kościelnych, magnatów, wojska, szlachty i ludu z różnych stron Polski.

Uroczystości zaczęły się w przeddzień Wniebowzięcia N.M.P., trwały całą oktawę. Prócz licznego duchowieństwa świeckiego i zakonnego, brało w nich udział czterech biskupów: Stefan Rupniewski, koronator i biskup łucki obrz. łac., i również z Łucka, biskup obrz. gr. Józef Abdank Wyhowski, nadto ks. Stanisław Hozjusz, biskup kamieniecki, i ks. Jan Samuel Ożga, biskup kijowski. Z nimi przybyło równocześnie wielu prałatów, kanoników...

Udział wiernych był olbrzymi. W sam dzień koronacji odprawiono 558 Mszy św., a do Komunii św. przystąpiło 18.950 osób.
Przez całą oktawę nabożeństwa celebrowali biskupi i infułaci; znakomici kaznodzieje głosili słowo Boże o miłowaniu Królowej niebios i drogiej ojczyzny Polski, szczególnie przez nią umiłowanej. W ciągu tych ośmiodniowych uroczystości odprawiono 4.169 Mszy św., a Komunii św. rozdano ponad 200.000.

Najliczniejsza też była ta uroczystość koronacyjna na ziemi naszej przed rozbiorami. Polski naród, z biskupami na czele, w otoczeniu chorągwi husarskich i pancernych, wśród grzmotu 56 dział, z dźwiękiem muzyki i pieśni, wieńczył Cudowną na Różańcowej Górze.

Prócz nabożeństw kościelnych, odbywały się codzień w klasztorze dwie dysputy teologiczne i filozoficzne, prawdziwe uczty duchowe, dowód kultury naukowej pielęgnowanej przez staranne i gruntowne kształcenie.

Koronacja rozszerzyła sławę cudownego obrazu i Podkamienia, który - w XVIII wieku - stał się miejscem licznych pielgrzymek pobożnych z bliższych i dalszych stron Polski niepodległej, a nawet porozbiorowej tj. po r. 1772.

W odrodzonej Polsce obchodził Podkamień dwóchsetną rocznicę (1727-1927) koronacji cudownego obrazu, - pod przewodnictwem J.E. ks. arcybiskupa-metropolity lwowskiego ob. łac. dr Bolesława Twardowskiego.

Nowe pokolenia składały Maryi Najśw. hołd i uwielbienie, zanosiły prośby o Jej opiekę nad narodem wiernym Chrystusowi i Jego Matce Najświętszej.




III
CUDA


Cuda doznane u obrazu M.B. - spisywane od r. 1633, były początkowo na luźnych arkuszach, - później od r. 1640 w osobnych księgach, z wyszczególnieniem osób, dat, łask otrzymanych za przyczyną Maryi.

Już w r. 1645 badała je komisja duchowna, wysłana przez biskupa łuckiego ks. Andrzeja Gembickiego, bo wtedy należał Podkamień do jego diecezji. Pisemnie stwierdziła "zeznania szlachty, znacznych i miernych i innych z pospólstwa wiele chrześcijańskich ludzi..." Prócz tych ustnych były i listowne zeznania z całej Polski, Litwy i Rusi. Opowiadały rodziny Wiśniowieckich, Sobieskich, Cetnerów, Koniecpolskich, Czartoryskich..., ich poddani, wieśniacy; - nadto prałaci, kapłani, nawet pop schizmatycki.

Drugie przesłuchanie komisyjne władzy duchownej, tego samego roku 1635, spisało blisko 200 cudownych zdarzeń, podawanych od osób żyjących. - Nie pominęła też komisja duchowna oglądania wotów złożonych w kościele.

Sprawozdanie tej komisji potwierdził własnoręcznie ks. biskup Gembicki.

Z grubych tomów-foliałów i późniejszych ksiąg spisywane cuda możnaby krótko ująć według grup pięciu. O. Żukiewicz, w swoim dziele (str.188-212) wybrał tylko niektóre w streszczeniu. Są więc:
1) przywrócenia życia,
2) uzdrowienia chorych,
3) cudowne nawrócenia,
4) cudowne uratowania z niebezpieczeństw,
5) pomoc cudowna w życiu sławnych mężów stanu duchownego i świeckiego.




IV
CHÓR ZAKONNY


Za wielkim ołtarzem, niższy od kościoła jest chór, bez stylu w budowie, o dwóch szeregach kolumn i stallach czyli ławkach pod ścianami, dla zakonników schodzących się na pacierze kapłańskie i ćwiczenia duchowne.

Już u wejścia do chóru, na tylnej ścianie wielkiego ołtarza, spostrzegamy mały ołtarz z obrazem M.B. z lilią w ręku, tulącej do piersi gołąbkę. Artysta przedstawia Bogarodzicę jako oblubienicę Ducha św.

Stalle skromne, ale stylowe, na nich malowane sceny z życia świętych: Dominika i Wincentego Ferreriusza, portrety papieży i kardynałów dominikańskich.

W środku chóru trójgraniasty, ogromny pulpit barokowy. Służył dawniej dla rozkładania na nim wielkich ksiąg pergaminowych tzw. kancjonałów, z których, ustawieni w półkole, śpiewali zakonnicy hymny i psalmy brewiarzowe.

U boku pulpitu żelazne zwieszki, na które zakładano niegdyś lampki lub świece rzucające światło na karty podczas wieczornych i nocnych pacierzy kapłańskich.

W tylnej części chóru, tuż przed stallami przeorskimi, za żelaznym czworobocznym ogrodzeniem, w skrzyni płaskiej nakrywanej poza dniami odpustowych pielgrzymek, jest kamień ze "stopkami M.B.

Historyczne zapiski komisji duchownej z r. 1645, badającej cudowność miejsca w Podkamieniu, stwierdzają jako pewne istnienie "stóp Maryi" przed r. 1617. Dzieje tych "nieziemskich śladów" tak się krótko przedstawiają:

Przy dawnej kaplicy dominikańskiej, poniżej murów, zmienionej dopiero od r. 1788 przez rząd austriacki, na cerkiew ruską obecną, czczono na skale "stopki Panieńskie wyrosłe z twardego kamienia, konkludujące przytomność na tym miejscu Najświętszej Panny". Stwierdził to i dziedzic Podkamienia Aleksander Cetner, chorąży podolski, jako rzecz pewną, słyszaną od "rodzica swojego". Za zgodą dziedzica postawili Dominikanie najpierw kaplicę drewnianą, gdy zaś ta spróchniała, zbudowali murowaną. Hojną pomoc niósł Stefan Ledóchowski, podstoli wołyński, i szlachta polska, tak, że już w r. 1731 poświęcał kamień węgielny biskup Adam Woyna Orański. - Kaplica miała kształt rotundy. Dokończona w r. 1739, po 49 latach, ta rdzennie polska kaplica, została za czasów józefińskich przemieniona na cerkiew. Ale cudownych "stópek" już tam nie ma. Dominikanie bowiem wykopali kamień ze stopkami i umieścili w chórze za wielkim ołtarzem.

Liczne są zapisane łaski i cuda u tych "stópek", całowanych przez pielgrzymów. Obrazki z podobizną tych "śladów" były rozlepiane w zabudowaniach, z ufnością obrony dobytku przez N.M.P. ; rozsyłane proszącym z całej Polski. Od r. 1728 notowano łaski doznane w księdze "Magnalia Matris Dei", a są tam uzdrowienia cudowne w słabościach, zarazach, kalectwach, obłąkaniach, opętaniach ; ochrona w burzach i niepowodzeniach. Długi szereg nazwisk i różnych stanów ludzi, którzy podali osobiście lub przesyłali, stwierdzone przysięgą, doznane łaski, dla wpisania ich do księgi w Podkamieniu.

Nic też dziwnego, że w dniach odpustowych, ciągną ku tym śladom Maryi, na klęczkach tłumy, całują "stopki", a piaskiem na kamieniu rozsypanym przecierają sobie twarz, głowy, lub piasek stąd unoszą w dalekie strony do domów lub dla znajomych.

Oto w krótkim szkicu opis świątyni M.B. w Podkamieniu. Stolica św. nadawała temu miejscu liczne odpusty, mianowała tu swoich penitencjarzy tj. spowiedników o władzy rozgrzeszania wypadków papieżowi zarezerwowanych; zdobiła kościół relikwiami świętych. O. Żukiewicz, w swoim "Dzieje cudownego obrazu Maryi w kościele oo. Dominikanów w Podkamieniu" - na str.55-56 odn. 1 - wylicza aż 118 relikwij, które miały autentyczne dokumenty załączone, wpisane do "Liber memorabilium" konwentu i kościoła.

Jak przez wieki, tak i dalej ciągną tu na miejsce cudowne wierni; liczba komunikujących i oblężone w święta M.B. konfesjonały świadczą o mnóstwie przystępujących do Sakramentów św.




V
GROBOWCE POD KOŚCIOŁEM


Dla pełnego opisu świątyni należy wspomnieć o grobowcach.

Z budową kościoła murowane równocześnie podziemie służyć miało do chowania ciał zmarłych zakonników. Wyjątkowo, na prośby znaczniejszych dobrodziejów klasztoru, zgodzili się ojcowie chować zmarłych członków tych rodzin pod posadzką świątyni. Dlatego spoczęli tu: Cetnerzy, Potoccy, Ledóchowscy, Ruszany i wielu innych ze szlachty.

Grunt wapienno-piaskowy doprowadzał do naturalnej mumifikacji ciał. Aż do czasu najazdu bolszewików (1920 r.), nic nie zakłócało spokoju zmarłych. W podziemiach kościoła stały trumny, jedne skromniejsze, inne bogato zdobione. Aż dopiero przeciwnicy religii zniszczyli trumny, powyrzucali ciała, pozdzierali ubrania z nich, sprofanowali zwłoki, rozrzucili i pomieszali kości rozprószone po kątach w nieładzie. Smutny dowód nieuszanowania uczuć ludzkich i religijnych.

Prócz tego podziemia - jest na dziedzińcu kościelnym murowana kaplica z r. 1778. Jej pierwotne przeznaczenie było służyć za kostnicę, a w podziemiach również grobowce dla zmarłych znaczniejszych rodów szlacheckich. I tu zostawili ślady swej gospodarki - podobnie jak w kościele - przez rozrzucanie kości nieboszczyków - najeźdźcy 1920 r. od wschodniej ściany Polski.




VI
KAPLICE


Pierwsza na dziedzińcu kościelnym. - Murowana, jak wspomniano, z końcem XVIII wieku, styl barokowy. W kaplicy tej jeden tylko ołtarzyk, był w nim starożytny obraz M.B., malowany na tablicy dębowej, powleczonej cyprysem. Dziś tego obrazu nie ma, ani wiadomo co się z nim stało; w ołtarzu inny obraz, malowany na płótnie, o ciemnym wyrazie twarzy, przedstawia prawdopodobnie św. Agnieszkę, Dominikankę.
Poza murami są jeszcze 2 kaplice, murowane staraniem Dominikanów, obie przeznaczone do grzebania zmarłych.

Jedna, około r. 1771, na miejscu zwanym "Seńka", poświęcona św. Rochowi. Dookoła niej grzebano zwłoki zadżumionych. Obecnie służy ta kaplica jako punkt procesji w czasie dni krzyżowych, wtedy odprawia się tam Msza św. W wigilię uroczystości Wniebowzięcia N.P. Maryi wieczorem wyrusza z kościoła do tej kaplicy procesja ze statuą "Zaśnięcia N.P. Maryi" wśród uroczystych śpiewów. Procesję tę nazywają pogrzebem M. Boskiej.

Druga kaplica: na cmentarzu obecnym, wystawiona przez Dominikanów w r. 1797, po nowym prawie grzebalnym. Chowano w niej zakonników klasztoru miejscowego, a czwartą część grobowca przeznaczono na składanie zmarłych rodu Cetnerów. Po r.1861 chowają Dominikanie swych Ojców i Braci w zwykłych mogiłach na cmentarzu.

Przy gościńcu od strony cmentarza stoi pusta dziś, jakby kapliczka otwarta, choć kryta od góry. Był tam posąg z drzewa św. Antoniego, spalony w r. 1915 na rozkaz prawosławnego duchownego urzędującego w Nakwaszy k. Podkamienia, za czasów okupacji rosyjskiej.




VII
KOLUMNA LEDÓCHOWSKIEGO


Wróćmy na górę. Na dziedzińcu kościelnym zwraca uwagę kolumna, wzniesiona w r. 1719 na pamiątkę konfederacji tarnogrodzkiej (26.XI.1715). Wysokie ma podmurowanie kamienne ten słup kamienny, zakończony statuą M.B. Figura Bogarodzicy zrobiona z miedzi, grubo złocona, z księżycem pod Jej stopami. Czworograniasty cokół ma na czterech ścianach spiżowe tablice z wypukłym tekstem pisma. Napisy zawierają w treści udzielenie odpustów papieskich w dni świąt mariańskich. Papież Benedykt XIII w brewe z dn. 25.I.1725 r. nadał 100 dni odpustu dla wszystkich wiernych, którzy w sobotę lub uroczystości M.B. odmawiać będą przed tą statuą Litanię Loterańską.

Sztachety żelazne chronią kolumnę przed uszkodzeniem podczas odpustów.




VIII
KLASZTOR


Po zwiedzeniu kościoła i kaplic, budzi się jeszcze ciekawość na temat historii ogromnego gmachu klasztoru, jednego największych w Polsce.
Łatwo zrozumieć na podstawie przeszłości dziejowej budownictwa średniowiecznego, że, jak pierwotna kaplica była z drzewa, tak ten sam materiał służył na zbudowanie małego pomieszczenia dla przybyłych w to miejsce zakonników dominikańskich. Lasy spełniały rolę dostawcy i chroniły wobec najazdów tatarskich.

Następnie budowa klasztoru, spalonego między r. 1243 a 1247, - w drugiej połowie XV wieku, z trwalszego materiału, poszła w gruzy, jak wiele innych miast, zamków, kościołów, za wspomnianego napadu Tatarów perekopskich od strony Wiśniowca (1519 r.).
Dopiero po r. 1612 stanęła część dzisiejszego klasztoru i murowany kościół.

Budynki, według przyjętego zwyczaju dominikańskiego, tworzyły czworobok ze studnią w pośrodku. Kopanie tej studni, a raczej kucie w skale, trwało lat 18, zanim trafiono na wodę w głębi 122 metrów.

Czasy niespokojne wypadami Tatarów, kazały myśleć o zabezpieczeniu góry i kościoła. Już od r. 1634 istniały plany obwarowania, w r. 1701 bardziej konkretny zamiar otoczenia murami fortecznymi w kształcie gwiazdy, aż dopiero w r. 1746 skończone obwarowania według planów pułkownika artylerii Krzysztofa Dahlke.

Rosła tymczasem liczba zakonników, klasztor dotychczasowy mógł pomieścić 70 osób, nowe powołania nagliły o przyjęcie. Wobec tego należało rozszerzyć klasztor. Tego samego roku 1746 zaczęła się budowa nowego czworoboku od strony wschodniej, dzisiejszej wjazdowej. Gmach cały zadziwia swym ogromem. Potężne mury zewnętrzne mają dwie bramy, są to pozostałe otwory w murach dla armat i dwie baszty strażnicze. Na murze od strony miasta dzwonnica. 2. Wejście do klasztoru dzisiejszego jest od strony wschodniej. Za furtą uderza system korytarzy i poważny nastrój. Po prawej stronie ciągnie się długi korytarz, jeszcze przed klauzurą, przeznaczony dla chwilowych gości i pobożnych pątników. Liczne celki z obu stron udzielają schronienia i wypoczynku świeckim osobom, które nocują w czasie odpustu, lub też szukają skupienia dla odprawianych tu rekolekcyj kilkudniowych.

Wprost od furty klauzura i główny korytarz, na ścianach obrazy Męki Pańskiej, tzw. "stacje drogi krzyżowej". We wnęce muru, po dawnych drzwiach zostałej, kamienny posąg Niepokalanej.

Prawe ramię korytarza zajęte na kuchnię i refektarz (jadalnię). Jest to niska, duża sala, malowana. Nad miejscem przeora krzyż Zbawiciela, w ponury widnokręgu gasnącego słońca i krajobrazem Jerozolimy. U stóp krzyża postacie Matki B. i św. Jana, po bokach figury aniołów. Wrażenie bardzo uroczyste. - Na lewej ścianie malowany obraz przedstawia fragment uroczystości koronacji cudownego obrazu.

Szerokie wygodne dębowe schody prowadzą na górę klasztoru. Korytarze długie, w środkowej części mroczne, wioną ciszą; z boku widać szeregi cel dla mieszkańców oddanych milczeniu, modlitwie, pracy umysłowej. Cele wszystkie jasne, z ich okien widok na różne strony okolicy "traktu brodzkiego lub poczajowskiego". Spojrzenie przechodzi kolejno po najbliższych zabudowaniach kościoła, cmentarza, ogrodu - parku, ślizga się po domach miasteczka niżej rozłożonego, a jeszcze dalej po wzgórzach i dolinach Wołynia, rzadkich kępach lasów, poza którymi świecą złociste kopuły cerkwi Poczajowa i białe ściany gmachów prawosławnego monasteru.

Od strony tego "traktu poczajowskiego" jedna trzecia korytarza odrestaurowana, inne części, po dawniejszym skarbcu, muzeum pamiątek i wielkiej bibliotece (założonej w r. 1762) spalone w r. 1914. Posągi, szafy, półki w stylu barokowym, księgozbiory dzieł teologicznych, filozoficznych, literatury, prawa i medycyny, spłonęły doszczętnie, zniszczało też ponad 500 cennych rękopisów. Wojna dokonała spustoszenia, zostawiła sale ziejące grozą i pustką, bez sufitu, szczerniałe i gruzem zawalone.

Były też w celach i po krużgankach obrazy, portrety znakomitych mężów, królów, rycerzy, rodziny Cetnerów, Potockich, Czartoryskich, Sobieskich, Wiśniowieckich, Ledóchowskiego, zakonników, dostojników kościelnych. Napisy na tych obrazach odtwarzały przeszłość zrośniętą z klasztorem pokoleń wiernych Bogu i Ojczyźnie. Stanowiły miłą pamiątkę dla odwiedzających "św. Górę" dobrodziejów klasztoru.

Na górnym korytarzu zachował się do dziś wielki krucyfiks Chrystusa o bardzo bolesnym wyrazie twarzy. Przeniesiono go z refektarza, od lat płonie przed nim lampka.

W pobliżu krzyża jest obraz N.M.P. z napisem łacińskim: "Ucieczka grzeszników". Z oblicza M.B. przebija litość ku modlącym się do Niej przedstawicielom stanów.

Ale bardzo mało zostało z tych obrazów; ledwie kilkanaście zdołano uchronić z pożaru klasztoru w 1914 r. od padających granatów.




IX
ŻYCIE I PRACE W KLASZTORZE - DAWNIEJ I DZIŚ


Kroniki zakonne, skrzętnie od lat dawnych notowały bogatą spuściznę przeróżnych faktów, zdarzeń i czasów. Przeszłość uchyla poprzez te karty zasłonę wieków. Część dziejów klasztoru drukowana, zobrazowała całość życia i działalność synów św. Dominika na "Górze różańcowej" od XIII wieku zapoczątkowanej.

Łatwo zestawić tę pracę w trzech kierunkach: apostołowie i duszpasterze, - uczeni i samarytanie. Duch Zakonu Kaznodziejskiego, wyrosły na gruncie szczytowego średniowiecza naukowego i religijnego, postawił sobie za cel główny, charakterystyczny, pracę: głoszenie prawd wiary świętej i zbawienia dusz. Nieść światło Ewangelii, by usuwać ciemności błędów, herezyj, odszczepieństwa, obudzić życie religijne do czynów dobrych, cnotliwych, świętych; - stworzyć silne charaktery według zasad Chrystusowych i nieomylnej nauki Kościoła katolickiego, to było zadaniem odpowiadającym potrzebom wszystkich czasów. Narodom kulturalnym i ludowi prostemu koniecznym było i będzie zawsze "uświadomienie" religijne, katolickie, oraz uczynna miłość bliźniego, jako sprawdzian głoszonej i wyznawanej miłości Boga.

Dominikanom podkamienieckim otwarło się szerokie, już w XIII wieku, pole apostołowania Rusi, Podola I Wołynia. Nie wygasło przecież pogaństwo, schizma wschodnia zalała całe połacie Ziemi Czerwińskiej. Szli więc ze światłem nauki Bożej, błędnowiercom lub oderwanym od Kościoła głosili prawdę nieomylną ku zbawieniu. Mocą Sakramentów św. starali się dusze utrzymać w żywym stosunku z Bogiem, założyli w tych stronach pierwszą parafię łacińską. Gdy Polskę nawiedzały z zachodniej Europy błędy herezyj i pseudoreformacji, przeciwne wierze katolickiej, a umysły bezkrytyczne pochopnie przejmowały "nowinki" socynów, arianów, Lutra czy Kalwina, - nowa metoda apostołowania nowy obrała kierunek. Chodziło przecież o zasady chrześcijańskiej wiary i obyczajów. Umysłom i społeczeństwu polskiemu tych wieków należało przedstawić jasno życie katolickie w szacie naukowej. Imponowała wtedy pseudo-wiedza, choć głosiła fałsze, trzeba więc było prawdziwą, głęboką wiedzą sprowadzić zbłąkanych na właściwą drogę, upornych przekonać, chwiejnych podtrzymać, wszystkich nauczyć odróżniania błędu od prawdy Ewangelii, której depozyt przekazał Chrystus tylko swojemu Kościołowi, nieomylnemu rzeczach wiary i moralności.

Dominikanie mieli już od początku istnienia Zakonu opinię "ludzi nauki", zwłaszcza że zaraz w początkach dał im Bóg mistrza: św. Tomasza z Akwinu, Doktora Kościoła, autora Sumy teologicznej i filozoficzno-apologetycznej. Co więcej, to zakon teologów. W myśl św. Dominika są w zakonie dominikańskim długoletnie studia filozofii i teologii. Służą one jako przygotowanie i środek dalszego w skutkach owocnego życia naukowego i kaznodziejskiego. Dewizą, godłem i hasłem Zakonu jest "Prawda" i "contemplata aliis tradere" tj. rozmyślane i głęboko przeżywane osobiście prawdy podawać innym. Obrońcom wiary św. konieczną jest gruntowna nauka filozofii i teologii dla wyrobienia bystrości, zdrowego sądu, trafności odpowiedzi na płytkie często, choć mnogie zarzuty innowierców lub przeciwników Kościoła.

Sława uczoności zakonników w Podkamieniu była też powodem, że biskupi Polski udawali się - jak świadczą kroniki klasztoru - w trudnych kwestiach do Dominikanów, żądając nieraz rozwiązania zagmatwanych wątpliwości.

1. W klasztorze, zgodnie z nakazem konstytucyj, odbywały się dysputy filozoficzno-teologiczne, posiedzenia naukowe, na które zjeżdżali się uczeni sąsiednich Zakonów jak: Jezuici z Krzemieńca, Bazylianie ówcześni z Poczajowa, Pijarzy ze Złoczowa, Trynitarze z Beresteczka, Franciszkanie z Kamieńca Podolskiego, Bernardyni ze Zbaraża. Tego rodzaju "turnieje naukowe" zbliżały i utrzymywały wzajemną wymianę myśli, pojęć, zarzutów, znajomość prądów religijnych, ułatwiały zrozumienie rzeczowe ducha czasu i literatury bieżącej teologiczno-filozoficznej.

2. W r.1746 otworzył Generał Zakonu t.zw. Studium generalne w Podkamieniu. Uznał potrzebę zakładu naukowego wyższej teologii, z prawem nadawania stopni akademickich; mimo, że podobne "Studium generalne" istniało już przy klasztorze lwowskim.

Duże zastępy kleryków dominikańskich wprawiały się tu, pod kierunkiem mistrzów-profesorów, do przyszłej pracy kapłańskiej i apostolskiej.

3. Dla szerzenia oświaty założyli też Dominikanie szkołę niższą (powszechną). Chcieli od samego początku ułatwić naukę mieszkańcom wsi okolicznych.

Szkolnictwo średnie organizowali (rok 1730) budując alumnat dla synów uboższej szlachty, a tym samym kierowali wychowaniem młodzieży. Obszerny, piętrowy, murowany dom, wystawili na miejscu zwanym "Horodyszcze" - dawnego zamku Cebrowskich. Gmach ten stoi do dziś blisko klasztoru.

W ten sposób łączyli oni z nauką, szkołę wyrobienia charakteru, by przygotować młodych do spełnienia trudnych obowiązków katolika i Polaka, walcząc z życiem zepsutym w narodzie.

Alumnat (konwikt) istniał do r. 1784, zniesiony austriackim dekretem nadwornym, a dochody, płynące z fundacji Rafała z Worochty Russyana, przyłączono do Akademii lwowskiej. Dalsze, kilkakrotne starania o utrzymanie alumnatu nie odniosły pożądanego skutku. Zmieniły się rządy, czasy i ludzie, została chwalebna dla Dominikanów przeszłość, o której świadczy gmach i dawne sale szkoły dla ludu i szlachty.

4. Drukarnia.

Prócz tego wybitnego kierunku oświatowego, na kresach, nawet celem głębszego i szerszego rozwoju nauki, pomyśleli Ojcowie o drukarni. Dekret króla Augusta III (1735-1763) zezwalał klasztorowi na otwarcie i prowadzenie drukarni. Przysposobiono odpowiedni lokal, narzędzia, czcionki. Ale skończyło się na przygotowaniach. Nieszczęśliwe czasy wewnętrznych rozterek w kraju, rozprzężenie, ościenne wojny Austrii i Rosji z Turcją (wojna sukcesyjna austriacka i trzy wojny śląskie, t.zw. wojna siedmioletnia), fatalnie odbijały się na Polsce. Gospodarowały w niej, jakby w kraju własnym Rosja i Prusy. Wojska rosyjskie przeszły przez całą Polskę i wytworzyły sobie tu podstawę operacyjną przeciw Prusakom. Kozacy niszczyli kraj wzdłuż i wszerz rabunki, samowolne rekwizycje, dzikie gwałty i bezprawia wojsk Fryderyka II z jednej, a z drugiej strony bezradna bierność Polski, musiały się odbić na wszelkich twórczych poczynaniach o poziom umysłowy. Wszak i do Podkamienia, bliskiego granicy cara, zawitały wojska rosyjskie księcia Hessenburga, jeneralnego wodza.
Drukarnia Dominikanów nie została uruchomiona.

5. Istniała też na "Górze Różańcowej" szkoła malarstwa, rytownictwa i snycerstwa. Świadczyły o tym liczne obrazy i portrety na ścianach klasztoru - aż do r. 1914. Drobna tylko część ocalała. Kto prowadził tę szkołę ? zapyta czytelnik. Ponieważ kapłani zakonni oddawali się naukom, kształceniu młodzieży i duszpasterstwu, dlatego Bracia klasztoru, zawodowo wyszkoleni, mieli przyuczać ludność okoliczną rzemiosł niezbędnych dla podniesienia kultury technicznej, zdobniczej.

6. Działalność ta miała jeszcze i stronę charytatywną, pomoc czynnego miłosierdzia dla nędzy ludzkiej. W roku 1666 zakładają Dominikanie szpital, z przytułkiem dla ubogich, później w roku 1784 stawiają murowany obszerny dom w miejscu, gdzie dzisiejsza Ochronka. Myśl o większym szpitalu poza murami ma swoją historię. Gdy w r. 1770 straszna zaraza nawiedziła Podkamienia okolice, dostarczał klasztor chorym pożywienia i lekarstw; zapowietrzonym i konającym usługiwali trzej z młodszych kapłanów z całym poświęcenia heroizmem: OO. Dionizy Buckiewicz, Czesław Koncewicz i Klemens Buchowiecki.

I aptekę własną posiadał klasztor. Mógł więc nieść ulgę chorym. Sala ta przemieniona została z czasem na salę dla chóru śpiewaczego, orkiestry, teatru amatorskiego i bibliotekę parafialną. Tu też długie lata była pierwsza siedziba zasłużonego Koła T.S.L.




X
ZAKOŃCZENIE


Chwile najpiękniejszego rozkwitu klasztoru przypadają na połowę XVIII stulecia, a jeszcze przed pierwszym rozbiorem Polski mieszkało tu około 150 zakonników.

Studium filozoficzno-teologiczne przeniesione zostało do Pińska, gdzie była pewna swoboda, nie jak w zaborze austriackim, gdzie kasowano im klasztory, odbierano dobra, przeszkadzano w nauczaniu. Wzrośli i wychowali się Dominikanie wśród swojego narodu, czuli jego klęski i potrzeby. Chronili za potężnymi murami ludność w czasie napadów nieprzyjacielskich, szli z pomocą zubożałym swoim dobrodziejom. Ojczyźnie ziemskiej - gdy jej braki, nędze zagrażały - nieśli co mogli. Spieniężali, w krytycznych dla sprawy polskiej czasach, klejnoty lub ofiarowali znaczne sumy dla dobra publicznego. Tak pojmowali swój obywatelski obowiązek; z prostotą notowali to w kronikach.

Po rozbiorach wyludniła się siedziba Dominikanów w Podkamieniu. Nie roiła się tak gęsto białymi habitami, jak w dawnych świetnych czasach.
Za czasów powstań narodowych rwała się i szła do boju młodzież zakonna; nowicjusze i bracia zakonni ginęli na polach walk, szli pędzeni na Sybir, skąd ledwo paru wróciło steranych, by w klasztorze dokonać żywota.

Gdy świt wolności zabłysnął i Legiony polskie (w r. 1914) się tworzyły, stanęli i Dominikanie ze znaczną ofiarą pieniężną, złożoną przez ówczesnego Prowincjała O. Czesława Mączkę, w imieniu prowincji polskiej, na rzecz Legionu wschodniego i zachodniego, do biura N.K.N. - Tak dowiedli swojego patriotyzmu.

Ojczyźnie wolnej przynieśli w darze swe prace z ambony, konfesjonale, w szkołach. Stanęli w gorliwej pracy duszpasterskiej, by chronić polskość na kresach przed zakusami ruszczenia lub schizmy niedalekiego Poczajowa.

Odpowiedzieli godnie troskliwej myśli Arcypasterza lwowskiej metropolii w budowaniu kaplic po wioskach: Ponikowicy, Czernicy, Palikrowach, Jaśniszczach, gdzie regularnie odprawiają nabożeństwa, uczą dzieci i dorosłych prawd wiary św. Nie brak ich też w pracy oświatowej: Czytelniach polskich i T.S.L.

Dawny budynek szpitalny przemienili na Ochronkę, w której SS. Służebniczki gromadzą dziatwę przed-szkolną, a starsze dziewczęta przechodzą kursa szwalni i haftów pod kierunkiem zakonnic.

Uświadomienie religijne głębsze w sekcjach Akcji Katolickiej wymaga opieki i ofiarnej pracy kapłańskiej, by obudzić czynne apostolstwo ludzi świeckich.

Młodzież akademicka, już od szeregu lat gości w murach klasztornych na rekolekcjach zamkniętych w czasie Wielkiego Postu. Szuka u stóp M.B. cudownej pogłębienia siebie wewnętrznego i sił do godnego pełnienia swych obowiązków w życiu katolika-Polaka.

Pięknym też zwyczajem gimnazjum w Brodach jest co roku przybywanie młodzieży najstarszej klasy z profesorami, by się tu wyspowiadać, przystąpić do komunii św. gromadnie i wymodlić błogosławieństwo cudownej Matki Bożej na dalszą drogę życia po skończeniu szkoły średniej.

Takie wrażenia religijne zostają w pamięci.

Chlubnie świadczą te praktyki o tradycjach zdrowej pobożności inteligencji polskiej i odrodzeniu ducha wiary przenikającej życie pokolenia XX wieku.

Chodzi przecież o rozbudzenie apostolstwa chrześcijańskiego, dobrego przykładu, czynu świadomego katolicyzmu w szerzeniu Królestwa Chrystusowego, - jednym słowem, chodzi o mądrość życia obywatela, katolika, Polaka.

Historia klasztoru i świątyni w Podkamieniu, cudownego obrazu M.B. i prac Dominikanów na kresach, doznawanych łask i głębokich osobistych przeżyć religijnych w tym miejscu cudami słynącym, dowodzi jak pięknym, wzniosłym i świętym jest życie w służbie Boga i Ojczyzny!


DROGI CZYTELNIKU!

Za wszelkie dary i jałmużny na odnowienie kościoła i klasztoru będziemy niezmiernie wdzięczni. Wiele bowiem jeszcze pozostaje do wykończenia. Każdy grosz może nam dużo pomóc. Przyczynisz się tym też do dalszego ugruntowania naszej św. Wiary i polskości na kresach.

OO. Dominikanie
z Podkamienia


Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Copyright ©Grupa Przyjaciół Milna. Wykonanie: Remek Paduch & Kazimierz Dajczak 2008-2018