|
DYSPOZYCJE GWALBERTA PAWLIKOWSKIEGO W SPRAWIE MAJĄTKU MILNO 1838-1841 część 9: styczeń - luty 1840 (rządca - Felicjan Madeyski, mandatariusz - Grzegorz Bubella)
Dnia 2go Stycznia 1840
Zaczął się rok nowy daj Wam Boże wszelkiego dobrego zdrowia i szczęścia; Tobie dla całej Twojej familii a oświadcz to także P. Bubelli.
Raporta Twoje dwutygodniowe N 27 i 28 właśnie odebrałem. Znajduję, iż dużo pańszczyzny zapisano do wożenia drew na folwark i do arendy - 7 dni ciągłych - także duże jest 10 dni do odrzucania śniegu około stodoły. - Natomiast mało rąbiecie sągów a ja bym sobie życzył, żebyś tak wiele narąbał, aby, jeżeli Bóg dozwoli, iż na przyszły rok będziem palić w gorzelni, mieliśmy zapas na 2 lata przygotowany.
Martwi mnie to, iż skopy tam tak zdychają a przy zastanowieniu się nad tem z p. Zawałkiewiczem, nie możemy znaleźć przyczyny dla której się to dzieje. Na tem folwarku z któregoś dostał skopy nawet nie chorują owce, bo u mnie tylko w Medyce i na Kopani chorują, a przecież i pomiędzy temi, chociaż ich liczba nierównie od Twojej jest większa, śmiertelność nie tak wielka jak u Ciebie. - Nie wątpię, iż kiedy te skopy stąd do Milna pędzili, musieli ich paść po młakach, na których się znajdował zaród motylicy, a dosyć jest jedno paszenie takie. Musi ten Twój owcarz być wielki łajdak, bo powtarzam, iż na tym folwarku z którego te skopy, żadnej nie masz choroby, a nawet i tu gdzie owce chorują, nie ma motylicy ale blednice.
Skóry z zdechłych skopów zachowaj porządnie, bo się potem ostrzygą.
Strzeż także, aby owce i barany nie mieszały się ze skopem, bo sam ich oddech zaraźliwy.
Zostawiam to Tobie, czyli cielęta od starych krów chcesz chować lub nie? Zdaje mi się iż kiedy ich później przedasz lub za piękne krowy zamieniasz, to na tem zyskasz a przecież i gnoju nieco przybędzie.
Już to prawda, że łabędzie zbyt drogie, lecz się już stało. - Przoszę Cię, staraj się tamte taniej kupić.
Także i konie, któreś tu zostawił są drogie i prosiłbym Cię dla tego, aby te, co mi masz kupić do pobiegu i tańsze i trwalsze były. Co się zaś tyczy koni wielkich Karecianych, o których Ci wspominałem, to bym zawsze rad, abyś mi wprzódy doniósł, jaka ich cena? - A przy tej okazji proszę Cię i polecam jak najmocniej, zaprowadzaj we wszystkiem największą oszczędność, bo to rok dla mnie zbyt krytyczny.
Czy nie masz nadziei odebrania z cyrkułu pieniędzy za dawane drzewo na opał od czartaków, wiem bowiem z pewnością, iż asygnacja z Gubernium już przeszło ćwierć roku jak wyszła.
Dnia 16go Stycznia 1840.
Na dwa listy 5 i 12 b.m. wraz z raportami odpisuję.
Jestem przekonany i bynajmniej wątpić nie mogę, iż skopy w drodze się tą chorobą nabawiły, bo powtarzam, iż w tym folwarku z którego skopy, bynajmniej owce nie chorują a i tu u mnie, gdzie blednica panuje przy nierówniej większej liczbie - bo około 2000 owiec - nie tak wielka jak u Ciebie jest śmiertelność. Staraj się tylko od tych co pędzili wywiedzieć, a pewnie dojdziesz prawdy. Z resztą miej baczne oko na owczarza, bo po tym wypadku mam go za wielkiego łajdaka. Lekarstwo daj także i zdrowym, to może ich wyratujesz, że nie wpadną w chorobę. Jeżeli pewna, iż ta choroba jest motylica, to możesz chorującym średnio - (bo mocno chorym już nadaremnie) dać nieco "oleum empireumaticum" którego w aptece dostaniesz.
Wolałbym był, abyś był krowy kupił a nie konie, bo z krów bałaby intrata i gnój lepszy na pole, dlatego powtarzam i obliguję Cię staraj o krowy, aby pacht koniecznie zaprowadzić.
Co się tycze koni dla mnie, nie masz żadnego gwałtu, bo ja się obchodzić mogę i temi, co mam, ja tylko dla tego Tobie to poleciłem, iż się spodziewam, że przez Ciebie, jako na granicy Rossyi lepszych i tańszych dostanie, zwłaszcza, iżbym sobie życzył mieć konie prawdziwie Rossyjskie, co to je grubo-płaskiemi zowią, co to biegną dobrze i śmiało je gonić można, takich mi więc a nie inszych powoli szukaj fornalkę.
To coś kupił w Brodach, to mi przy pewnej sposobności przyszlesz, ale uważaj, iż trzeba przez kogoś takiego, coby mu tego na rogatce we Lwowie nie odebrano.
O ogrodniczków, później Ci napiszę, ale Cię proszę, aby to nie były chłopcy głupie i lamparty, tudzież aby jeden był taki, który by potem mógł w Milnie osiąść i być dworowi usłużnym - dobrze więc wybieraj.
Załączam Ci tu karteczkę do faktora w Brodach, które to rzeczy od niego odbierzesz i przy sposobności przywieziesz. Mają to być stare graty, które w przewiezieniu nie zrobią Ci trudności.
Jeżeli można i nie będzie w tem trudności, to Cię proszę o łabędzie, lecz jeżeliby miała być lub trudność lub zbyteczna ekspens, to nie chcę.
Wracam się jeszcze raz do bydła. Ucieszyłbyś mię tem bardziej, gdybyś już pacht ułożył, bo z tego piękna może być intrata.
Dodaję tutaj przestrogę dla Ciebie, której się trzymaj najściślej to jest: aby odebrać od Żydów, równie od przeszłego jak i teraźniejszego to, co za nich kary będzie potrzeba płacić.
Dnia 29go Stycznia 1840.
Na list Twój i raport 19go b.r. tak odpisuję.
Ciekawym, coś zrobił z bydłem? Czyliś dużo i jakie kupił? O to Cię bardzo proszę, nie bierz nic coby w istocie nie było pięknem i dobrem, a wtedy dopiero gdy więcej sztuk mieć będziesz, pacht wypuścisz, lecz zawsze, z tą kondycyą, aby cielęta wszystkie były dla mnie chowane i przez sześć niedziel karmione, a broń Boże zamieniane.
Bardzo Cię proszę uważaj, abyś korzystniejszy zrobił kontrakt na Kasarnie.
Dowiem ja się we Lwowie, co to się znaczy, że dotąd nie wypłacili za drwa do czartaków.
Nie pojmuję, jak mogli rozkazać zapłacić Komissarzowi za Kommisyą względem zdartych na granicy orłów. Potrzeba aby P. Bubella w tym względzie podał rekurs, gdyż tu coś w tem być musi, wszakże nikt nie ma obowiązku oprócz straży granicznej ich pilnować.
Względem officera Konskrypcyi rzecz całą na Ciebie zdaję, abyś ją jak z najmniejszym kosztem a po dokładnem zastanowieniu się jak najkorzystniej a przecie najtaniej dla mnie zrobił. Pochwalam Twoje dobre chęci, iż chcesz pokazać gromadzie moc Dominium, dlatego więc staraj się, aby tych co rej wodzą najbliżsi na rekrutów byli zapisani, a tych co byli pierwszemi do upominania się o koszta Konskrypcyjne dobrze wynudzili teraźniejsi Konskrypcjonaliści, co Ci łatwem będzie, bo lada Kapral w tem Ci da pomoc, gdy mu powiesz, iż się żalili na to, że ich poprzednikom coś dali. Wszystko to z jak najlepszym należy robić rozsądkiem. Co do będących tam obcych parobków co należy zrobić i co okoliczności każą, to Tobie zostawiam, lecz to mi się nie podoba, że ich chcesz wygonić ze wsi, wszakże przez nich wiele rąk przybywa, łacniejsza więc robota, a jak nie będzie parobka u gospodarza, to tu jeżeli teraz nie wychodzi, później jeszcze mniej wychodzić będzie. Dobrze się więc nad tem zastanów, co masz robić.
Wykę, gdzie lepiej tam kup, bo mnie tylko o to idzie, abyś miał z niej siano, równie jak i nasienia koniczu radbym Ci dać stąd.
Względem materyałów do budowy, zdaję się na Twą przychylność i rozsądek, zawsze Cię o to prosząc, abyś jak najtaniej kupił. Dobrze będzie jeśli Twój brat przemierza w wątpliwości będące grunta. Obiecał on i tutejszych wiosek moich zrobić mappę, lecz mi nic nie pisze, czyli się tej roboty podejmie.
O rachmistrzu także mi nic nie piszesz.
Co też będzie z piliponami?
Względem sprzedaży kartofli równie jak i innych rzeczy stamtąd oddalony i nieświadom tamtejszych okoliczności decydować nie mogę i to Tobie zostawiam, gdyż Ty spodziewam się szczerze mi zrobisz a pomyślnych nie zaniedbasz okoliczności.
Zdaje mi się, iż zbyt tanio jaja sprzedałeś.
Bardzo bym sobie życzył, abyś tak rzeczy urządzał, ażeby zboże które młócą tego samego dnia było oczyszczonem i do szpichlerza schowanem, co powoli potrafisz wprowadzić z rozsądkiem i pracą. Jest tam stary szpichlerz dębowy, gdy go z czasem rozbierzesz proszę Cię szanuj bardzo materyał, bo ja go chcę tutaj przewieźć na posadzkę.
Dnia 8 Lutego 1840.
List z 26go Stycznia wraz z raportem zastałem tutaj powróciwszy ze Lwowa, lecz nie pojmuję dlaczego drugi list, który w tym tygodniu przyjść był powinien mnie nie doszedł.
Kontentem jestem żeś krowy kupił, ale ciekawym je widzieć czyli są piękne i dobre, bo mnie o to chodzi, aby bydło dobrego było zawodu.
Koni już masz dosyć, staraj się tylko, aby był przychówek.
Ja Ci to zawsze powtarzam, iż skopy na drodze zarazić musieli, bo z tego folwarku, na którym te były, co poszły do Milna, tutaj nie chorują i musisz mieć bardzo wielkiego gałgana owczarza.
Przypominam Ci, abyś sągi stawił, by były suche, bo jak widzę to ich bardzo mało nowych stawisz a stare przecież przedajesz. Ja bym rad, jeżeli Bóg pozwoli na przyszły rok robić w gorzelni, aby można suchym drzewem palić.
Przyszły list Twój pisz do Lwowa, gdzie teraz jakiś czas zabawić myślę.
Dnia 29go lutego 1839.
Tym porządkiem jak listy Twoje odebrałem, tym Ci odpiszę.
Naprzód oddał mi Brat Twój list z dnia 10go b.m.
Cały interes względem Lasu Dytkowskiego nie cieszy mnie, i bardzoś go niezgrabnie prowadził, co mnie martwi. Rzecz całą należało robić w sposobnej do tego porze bez hałasu. Najgorzej zaś z wszystkiego to się stało, żeś jak należało nie odpisał do Dominium Mszańca, że się nic nie robiło, i tylko przez las przechodzili ludzie, ale sam z odpowiedzią jeździł, a co gorsza mnie niepotrzebnie wmieszał. Ja Ci zawsze powiadam zastanów się nad wszystkiem co robisz, a ręczę Ci że dobrze zrobisz. Pan Starzeński jako mąż w całym znaczeniu najgodniejszy, ale jak się tłumaczy pozwolić na przemiar nie może, boby się pokazało iż niesłusznie Ditkowce las dzierżą. Gdybyś był tak jak wyżej napisałem, odpisać kazał, nie byłbyś miał niepotrzebnego ambarassu jeżdżenia do Mszańca, i nie byłbyś ich uwagę na naszą czynność ściągnął, a najgorzej że mnie do tego wmieszałeś, zwłaszcza gdybyś był wziął rzecz na siebie; byłoby Ciebie pięknie charakteryzowało jako swemu Pryncypałowi życzliwego Officjalistę. Zastanów się, iżby lepiej było tak zrobić jak piszę. Na przyszłość zaś najbardziej Ci to zalecam, nigdy mnie nie mieszaj w takie czynności. Interes ten potrzeba teraz na jakiś czas zawiesić, chociaż później koniecznie coś zrobić należy. Nie wiem, czyliś Bratu jego trudzenie się wynadgrodził.
Zupełnie niepotrzebnie kazałeś robić Visum et Reportum choroby owiec, ja Tobie więcej wierzę nad konowałami, ale się przekonacie, iż to wina tamtego owczarza, bo u mnie owce z tej partyi zdrowe. Z lekami takiemi bądź ostrożny, bo te nic dobrego, a tylko koszta przynoszą, są to same zdrowe rzeczy, które u owiec zdrowie utrzymują - ale tem chorych nie wyratujesz.
Nie dobrze pamiętam, ale mi się zdaje żeś Kasarnie tamte wypuścił. jak dawniej płacono, w takim interesie należy się trzymać, a oni kiedy koniecznie muszą mieć Kasarnie, bez której obejść się nie mogą, to zapłacić muszą.
Niech Ci to będzie nauką coś doświadczył z Rachmistrzem, z pijaka nigdy nic być nie może. Bądź więc na przyszłość ostrożniejszy we wszystkiem, staraj się ludzi poznać. nim ich do domu weźmiesz.
Dobrześ zrobił że chcesz mieć różne gatunki zboża, ale żyto jare to do niczego, szkoda pracy koło niego.
Z materiałami spóźniłeś się, już od dawna sprowadzić było należało, bo teraz droga nie po temu, jednakże co potrzeba kup. Stodoły na każden wypadek tylko od dołu gontem niech będą pokryte, a dach cały słomą. Owczarnie zaś wolałbym całkiem gontem, jeśli to nie wypadnie zbyt drogo. Co do powały pojąć nie mogę, jakimby sposobem ze strychulców droższą być miała, jak z deszczek. Proszę Cię zastanów się nad tem, i dopiero zrób po dobrym rachunku, tak jak znajdziesz najlepiej.
Ze zbożem uważaj i szukaj najlepszej i najkorzystniejszej pory do sprzedaży - może też na przednówku pójdzie w górę. Kartofle sprzedaj ale na nasienie zostaw, bo jak Ci to już pisałem, zbyt drogo jak w tym roku stoją, nie należy więcej jak sto korcy kupić, a po tych dochować się dobrego gatunku.
To na list Twój z 3go b.m., który później mnie doszedł - a teraz Ci odpisuję na list z daty 16 b.m.
Należało Ci się wprzódy starać o sągi, abyś miał duży zapas suchych, i aby cały wzięli który na ten rok wypadł był wyrąbany, źleś więc zrobił, żeś tego nie przypilnował, za suche sągi których byśmy nie byli potrzebowali sami, byłbyś na przyszły rok więcej wziął.
Nie jestem temu zupełnie przeciwny, abyś sągi sprzedawał, jeżeli ich masz tyle, by potrzeby były zakryte, i to z tego samego wzrębu.
Pilipony oddali mi list Twój z 20go pisany, i byli w Medyce lecz się nie zgodzili, bo mi taniej nierównie wypada robić własnemi ludźmi.
O zboże już Ci wyżej na dawniejszy list Twój pisałem równie i o kartofle. które staraj się koniecznie zbyć.
Dziś dopiero odebrałem list Twój z 23go. Dobrześ zrobił żeś się x posłaniem łabędzi rozstrzygnął. Załączam tu Assygnację od Hr. Starzeńskiego z Sasowa. Gdy więc te łabędzie które masz będziesz wyprawiał lub przy jakiej innej okazyi, niech odbierą łabędzie z Sasowa i te razem z tamtemi mi przyszlij, tylko niech się starają aby im w drodze czego nie zrobiono.
Z owcami rób co można, lecz nie najchorszym, lecz dopiero zapadającym dawaj lekarstwa, bo ta co już zupełnie chora, choćbyś robił co świat nie widział, to już nadaremnie. Barany do owiec puścisz 1go Maja, ale uważaj, czy Ci nie potrzeba nowych baranów, bo bym tą furą, co łabędzie przywiezie przysłał Ci kilka.
Zmiłuj się, bardzo Ci to polecam, i o to proszę, abyś do tego doprowadził aby nie nadrabiali chłopi pańszczyzny. Jeżeli będzie porządek przy dyspozycji, to nie będzie nadrobnej, a tam masz pańszczyzny więcej jak potrzeba - byle tylko jej pilnować i dyspozycja by była porządna przez Ciebie z Tabelli robiona, po imieniu tego który winien, a nie podług liczby przez wójcika - bo w takim przypadku nawet mu dnia każdego nie możesz naznaczyć. Bardzo Cię proszę wprowadź tu porządek.
W raporcie Twoim z 3 b.m. stoi iż 24 kóp pszenicy tylko 6 korcy 24 garnce wydało?
Wracam się jeszcze do pańszczyzny, porachuj no tylko co ta drobna pańszczyzna kosztuje, tak gotowemi pieniędzmi, jak solą, a tego wszystkiego przy porządku unikniesz.
Staraj się dojne bydło wypasać. Zajmij się także tem aby arendę na rok nadchodzący korzystniej wypuścić. Rzecz ta tylko od Ciebie i zabiegów Twoich zawisła, dlatego zajmij się tem zawczasu.
Nic nie wiem co to za łój kupiłeś, jak stoi w Raporcie z dnia 15 b.m.
podpis Gwalberta Pawlikowskiego na starym dokumencie
Gwalbert Pawlikowski (ur. 1792, zm. 1852), dziedzic z Medyki, galicyjski polityk, botanik i badacz starożytności w roku 1832 poślubił Henrykę hr. Dzieduszycką, córkę ówczesnego właściciela dóbr załozieckich. Częścią posagu żony były dobra ziemskie Milno i Gontowa.
Pawlikowski u siebie w Medyce nie był złym gospodarzem. Utworzył piękny ogród botaniczny, zaprowadził pierwszą w Polsce czteroletnią szkołę ogrodniczą, znał się na hodowli zwierząt. Gorzej przedstawiała się sprawa z majątkiem Milno. Z powodu znacznego oddalenia nie mógł go osobiście nadzorować. Posługiwał się rządcami i mandatariuszami. Zachowały się jego dyspozycje z lat 1838-1841 dla rządców w Milnie, które prezentujemy w serii poniższych artykułów. Możemy w nich zobaczyć różne próby zwiększenia dochodów z mileńskiego majątku.
Wygląda na to, że nie miał szczęścia w doborze ludzi. Z lektury (ale i skarg chłopskich) wyłania się ciekawy obraz. Najprawdopodobniej kolejne ekipy zarządców Milna po prostu go okradały. Ignorowali polecenia dotyczące hodowli zwierząt, nie interesowali się ich losem (przez co np. owce masowo zdychały), zawyżali koszty wszelkich zakupów czy remontów, na dodatek wikłali dziedzica w niepotrzebne spory z poddanymi. "Złym duchem" był najwyraźniej miejscowy cwaniak, Izraelita Herszko Guttman, który tych ludzi korumpował.
Gwalbert Pawlikowski był spokojnym człowiekiem i raczej pobłażliwym (żeby nie rzec łatwowiernym). Ale i on miał już tego dosyć. Na początku roku 1839 zdenerwował się i wymienił rządcę Łazowskiego na Madejskiego oraz mandatariusza Sochanika na Bubellę. Jednak już niedługo i z nową ekipą miał te same problemy. Skończyło się na tym, że Pawlikowscy zrezygnowali z zarządzania Milnem i puścili majątek w dzierżawę.
|
|