Strona Główna ˇ Forum ˇ Zdjęcia ˇ Teksty ˇ Szukaj na stroniePoniedziałek, Października 07, 2024
Nawigacja
Portal
  Strona Główna
  Forum
  Wszystkie teksty
  Mapa serwisu

Ilustracje
  Galeria zdjęć
  Album
  Stare mapy
  Stare pieczęcie

Teksty
  Historia
  Przodkowie
  Czasy Pawlikowskich
  Czasy przedwojenne
  II wojna światowa
  Po wojnie
  Zasłużeni Milnianie
  Adolf Głowacki:
Milno - Gontowa
  Ze starych gazet

Plany zagród
  Mapka okolic Milna
  Milno - Bukowina
  Milno - Kamionka
  Milnianie alfabetycznie
  Gontowa
  Gontowianie alfabetycznie

Literatura
  papierowa
  z internetu

Linki
  Strony o Kresach
  Przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe

Konktakt
  Kontakt z autorami

Na stronie
Milno na Podolu
Najnowszy użytkownik:
Karolina
serdecznie witamy.

Zarejestrowanych Użytkowników: 159
Nieaktywowany Użytkownik: 0

Użytkownicy Online:

maria 1 tydzień
Kazimierz 1 tydzień
dark 3 tygodni
EwelinaZajac 4 tygodni
zbiniud 9 tygodni
Jozef15 tygodni
WEBHELA21 tygodni
zenekt22 tygodni
sierp25 tygodni
MarianSz35 tygodni

Gości Online: 4

Twój numer IP to: 35.170.81.33

Artykuły 331
Foto Albumy 67
Zdjęcia w Albumach 1883
Wątki na Forum 47
Posty na Forum 133
Komentarzy 548
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Zagłosuj na nas

KRESY

cz.03 - Nasi przodkowie
Adolf Głowacki:
"Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci". Szczecin 2009
Część 3.


NASI PRZODKOWIE


Obszary Milna i Gontowy, należały do włodarzy Ziemi Załozieckiej. W 1444 roku król Władysław Warneńczyk, nadał Olesko oraz Ziemię Załoziecką, staroście sandomierskiemu Janowi z Sienna. Po jego śmierci, w 1511 roku przejął je hetman Marcin Kamieniecki, wojewoda podolski, który ożenił się z córką Jana, Katarzyną. Ze względu na ciągłe najazdy Tatarów, wojewoda wybudował w Załoźcach zamek warowny. Jego syn Jan w 1547 roku, założył w Załoźcach pierwszą parafię rzymsko-katolicką. Tatarzy najeżdżali te ziemie od podbicia Rusi w 1240 roku. Intensywność najazdów wzmogła się, gdy na Krymie w XV wieku powstał Chanat Krymski.

Liczne źródła historyczne, pamiętniki, a zwłaszcza listy z XVI i XVII wieku, opisują grozę owych tragicznych wydarzeń. Zasięg grabieży Tatarów w Samym tylko 1620 roku, objął całe Podole, Ruś Czerwoną i część Wołynia. Z listów wynika, że z 318 dworów województwa ruskiego, ocalało 60. W latach 1612 - 1621, czambuły tatarskie wdzierały się w granice Rzeczypospolitej 31 razy. Większość miast i wsi w obszarze złoczowskim i zborowskim, uległa całkowitej zagładzie. O ogromie zniszczeń, młody Jan Sobieski w lisie do siostry Katarzyny Radziwił pisze:

Mój Zborów, Jezierna, Pomorzany i inne miasta tak siadły, że znaku gdzie co było nie znajduję, a chłopa i na lekarstwo.

A.Worobiec pisze, że w słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego tom III, jest zapis:

W polu na Mogiłkach usytuowana była ongiś osada, a w jej pobliżu stare
cmentarzysko. Osada uległa całkowitej zagładzie podczas jednego z najazdów
Tatarskich


Było to osiedle które odrodziło się po zniszczonym Milniku.
Zarówno Jan z Sienna jak i hetmani Kamienieccy, zasiedlali te puste i wciąż pustoszone ziemie, osadnikami sprowadzanymi z sandomierszczyzny. Wiele przemawia za tym, że to Marcin Kamieniecki na początku XVI wieku, osadził w Milnie Polaków. Antoni Worobiec pisze, że w opisie geograficzno-statystycznym powiatu brodzkiego z 1884 roku, w haśle Milno, jest zapis:

Mieszkańcy Milna w przeważającej liczbie, z zachodniej Galicji tu przybyli,

Na podstawie tego stwierdza z kolei, że to przybysze z sandomierskiego stanowili główny trzon polskiej ludności Milna.

Polacy osiedlając się w Milnie, zajęli tereny wolne, położone z dala od istniejącego osiedla. Przeglądając atlas samochodowy, natknąłem się na dawnej Sandomierszczyźnie w pobliżu Biłgoraja, na wieś o nazwie Bukowina. To prawdopodobnie z niej przywędrowali Polacy do Milna i dla upamiętnienia rodzinnej miejscowości, tak nazwali założony tu przysiółek.

Trwałym śladem po Kamienieckich, zostały lasy 'Kamieniecka Dębina'. Ponieważ byli właścicielami tej dąbrowy, ludność nazwała ją 'Kamieniecka', a z czasem nazwa utrwaliła się urzędowo.

Po wygaśnięciu w 1578 roku praw Kamienieckich do Załoziec, przejął je książę Konstanty Wiśniowiecki wojewoda ruski. Zamek załoziecki rozbudował i upiększył. Stał się on jego ulubioną siedzibą. Pięćdziesięcioletni wówczas książę, senator i mąż stanu, otaczał się przepychem. Do Załoziec zjeżdżali najdostojniejsi goście z Korony i Litwy. W tym zamku młodość spędził osierocony w wieku siedmiu lat, książę Jeremi, Michał Wiśniowiecki, słynny Jarema. W roku 1618 zmarł mu ojciec Michał, a rok później matka Raina Mohylanka, córka hospodara Mołdawii. Ich ciała spoczęły w cerkwii zamkowej w Wiśniowu. Sierotą zaopiekował się stryj Konstanty.

Jarema hasał po łąkach i derbach starych Załoziec, wraz z synami stryja polował w dąbrowach leśnych od strony Blichu i Milna, oraz ścigał się w zgrabnych czajkach po wodach Seretu. Stąd odbył wiele podróży po europie, a w 1630 roku jako rotmistrz husarii, walczył z Turkami pod Kamieńcem Podolskim i Chocimiem.

Gontowa została założona przez Konstantego Wiśniowieckiego, na przełomie XVI i XVII, lub na początku XVII wieku. W tym czasie nie było już miejsca nad rzeką i osadnicy wybrali miejsce u podnóża góry, przy ruchliwym szlaku, około dwa kilometry za Bukowiną.

Władek Bieniaszewski 76 z Gontowy, przysłał mi informację o starych dziejach Gontowy, którą zapamiętał z opowiadań starych ludzi. Był to wielopokoleniowy przekaz ustny. W długie zimowe wieczory, opowiadała też o tym jego babcia, Maria Pączek. Według tego przekazu, Gontowa została założona na przełomie XVI i XVII wieku. Przechodził tędy szlak handlowy z Rusi Kijowskiej, który przez Zbaraż, Gontowę, Milno i Załoźce, prowadził do Brodów, Złoczowa i innych miast. Ze względu na ruchliwość drogi, na rogatkach wioski powstała karczma z miejscami noclegowymi i pomieszczeniami dla koni. Słynęła ona z miejscowych miodów i piwa. Można więc w niej było zaspokoić głód, ugasić pragnienie, odpocząć, przespać się i dać wytchnąć zdrożonym koniom. Ponieważ karczma pokryta była gontami, nazwano ją 'Gontowa', a z czasem nazwa przylgnęła do całej wioski. Mała karczma stała tam również za naszych czasów. Pod koniec był w niej sklep.

W Milnie też była duża karczma z miejscami noclegowymi, w której szumiało jak w ulu. Zatrzymywali się w niej podróżni różnych nacji i stanów. Stała na Huku, na styku Kamionki i Krasowiczyny. Ludność u zatrzymujących się handlarzy nabywała sukno, tkaniny, ozdoby i różne wyroby sprzętu domowego. W ruinach któregoś z wcieleń karczmy, jeszcze po I wojnie, odgrywano przedstawienia teatralne.

W tej karczmie przed I wojną, często siadywał mój pradziadek Justyn Głowacki, który był zastępcą wójta. Widocznie już wówczas wiele spraw załatwiało się w oparciu o szynkwas (dziś bufet). Często opowiadała o tym babcia Anna, która musiała podać teściowi wieczerzę, obojętnie o której godzinie i w jakim stanie wrócił do domu.

Polacy na puste przestrzenie kresowe przybywali legalnie w dużych zorganizowanych grupach, oraz nielegalnie, kilkoma a nawet pojedyńczymi rodzinami. Większe grupy sprowadzali możni tych ziem, natomiast małymi grupami docierali tam zbiegli chłopi pańszczyźniani. Zbiegostwo było karalne, ale możnowładcy kresowi ze względu na brak ludzi, osadzali ich na swoich ziemiach i skutecznie chronili.

W Polsce występuje w tym czasie, największe obciążenie chłopów pańszczyzną i największe ograniczenie wolności ludności wiejskiej.

Od XVI wieku narasta dominacja szlachty i ucisk chłopów. Za Zygmunta Starego, sądy nad chłopami przeszły w ręce szlachty, co oznaczało pełną niewolę. Pańszczyzna wynosząca początkowo jeden dzień, rozciąga się na cały tydzień bez wtorku. Praca trwa od wschodu do zachodu słońca.

Narastające bezprawie, wyzysk, kary chłosty, a nawet zajmowanie dobytku i gruntów, doprowadziły do buntów chłopskich i krwawych rozrachunków. Dochodzi do mordów, grabieży i podpaleń dworów. To wszystko wywołało falę zbiegostwa. Zdesperowani ludzi uciekają na Kresy, gdzie możni oferują chłopom lepsze warunki. Osadnicy otrzymują łan ziemi i zwolnienie z pańszczyzny na 2 - 24 lat, w zależności od terenu. Najdłuższe okresy wolnizny otrzymują osadzeni na surowym korzeniu, bo musieli zaczynać od karczowania drzew. Ponadto pańszczyzna była tu trzydniowa.

Na wsi wytworzyły się cztery grupy ludności: kmiecie, zagrodnicy, chałupnicy (budnicy) i wyrobnicy (komornicy). Kmieć posiadał zwykle 11 - 22 ha ziemi, konie i roboty odrabiał sprzężajem. Zagrodnik miał 3 - 6 ha, bez koni, i roboty odrabiał pieszo. Chałupnicy mieli domy bez ziemi. Byli to bednarze, powroźnicy, tkacze, kołodzieje itp. Wyrobnicy nic nie posiadali - wynajmowali się do robót odpłatnie i za zakwaterowanie. Te dwie ostatnie grupy nie odrabiały pańszczyzny.

Jeremi Wiśniowiecki, żywo interesował się rozwojem Załoziec i okolicznych wsi. Kolonizował też słabo zaludnione doliny Huku, Horynia i innych strumieni spływających z Midoborów. Mógł też zagęszczać Milno i Gontowę.

Głównymi siedliskami Wiśniowieckich były: Wiśniowiec, Zbaraż i Załoźce. Trasa Załoźce - Wiśniowiec prowadziła przez Milno, Gontowę i Oleksiniec. Był to rejon niebezpieczny. Siedziby magnatów ściągały czambuły tatarskie, zbrojne kupy chłopstwa, zbiegłych Kozaków i innych rabusiów. Kryli się oni w okolicznych lasach, jarach i wertepach.

Jeremi dla bezpieczeństwa podróżnych, wybudował sieć zamków obronnych. Pierwszy był w Milnie, drugi w Oleksińcu, a trzeci w Butyniu. Droga z Załoziec do Wiśniowca w XVII i do połowy XVIII wieku, była uczęszczanym, ruchliwym szlakiem handlowym i dyplomatycznym. Kursowały po nim zarówno karawany kupieckie jak i pojazdy ważnych osobistości w licznej asyście.

Jeremi po ślubie z młodziutką Gryzeldą Zamojską, zamieszkał w Białym Kamieniu. W sierpniu 1646 roku, gościł tam króla Władysława IV. Ojciec zostawił mu bogata fortunę. Obejmując ogromne połacie ziemi na Zadnieprzu - pisze A.Worobiec - zastał tam zaledwie kilka osad i 4500 poddanych. Jeremi w krótkim czasie doprowadził je do rozkwitu. Założył tam 30 miast i osadził 250 tysięcy ludzi. Niestety wszystko to zostało spustoszone przez Chmielnickiego i Tatarów.

W 1648 roku, pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, wybucha największe powstanie kozackie. Wspomagają go Tatarzy Krymscy. Hetmani polscy początkowo zlekceważyli powstanie i nie połączyli się w jedną silną całość. W 1648 roku Chmielnicki z Chanem zwyciężają pod Korsuniem i Żółtymi Wodami. Z pod Piławiec Regimentarze wycofują się bez walki. Nawała dociera pod Zamość. Na dodatek umiera król Władysław IV. Po elekcji króla Jana Kazimierza, Chmielnicki wycofuje się w głąb spustoszonej Ukrainy, ale w 1649 wraca i z całą potęgą kozacko - tatarską, bezskutecznie oblega w Zbarażu 15 000 rycerstwa polskiego. Obroną dowodził książę Jeremi. Scenerię tej bitwy opisał Sienkiewicz. Oblężenie zostaje przerwane po nie rozstrzygniętej bitwie pod Zborowem, z wojskami króla Jana Kazimierza. W wyniku Ugody Zborowskiej, Chmielnicki uznaje zwierzchnictwo króla. Jeremi opuszcza Zbaraż jako bohater okryty chwałą. Krótko po tym, otrzymuje buławę hetmanską.

Po dwóch latach, Chmielnicki z Chanem znowu ruszają, lecz pod Beresteczkiem zostają doszczętnie rozbici. W tym też roku w czasie epidemii zarazy, umiera książę Jeremi.

Lata 1648 - 1651, to najczarniejszy okres w historii Kresów. Chmielnicki szedł jak lawina. Kraj przed nim powstawał, a za nim pustoszał. Kwitnąca ziemia zamieniła się w pustynię. Za to wszystko zapłacił pod Beresteczkiem. Księciem Ukrainy nigdy nie został. W 1653 roku Perejasławska Rada, poddaje bezwarunkowo Ukrainę Moskwie, która wkrótce wybiła im z głowy wszelkie swobody kozackie. W 1709 roku pułki cara Piotra I zdobywszy Sicz, rozstrzelały na miejscu większość wziętych do niewoli, a reszta poszła na Sybir. W 1775 roku caryca Katarzyna II, kazała zrównać z ziemią odradzającą się Nową Sicz. Zakazała nawet używać nazwy Zaporoże. Kozacy z łezką w oku wspominali czasy rucisku królewskiegor1;, kiedy to Sicz stanowiła równoprawny składnik Rzeczypospolitej, z pełnym poszanowaniem narodowości, mowy i wiary.

Chmielnicki za pomoc, pozwalał Chanowi na grabież i pustoszenie kraju oraz branie rodaków do niewoli. Mężczyźni służyli w jego armii, a ich rodziny Tatarzy gnali w jasyr. Takiego barbarzyństwa wobec swojego narodu, żaden wódz się nie dopuścił.

W czasie oblężenia Zbaraża, spustoszone zostały Załoźce, Milno, Gontowa i inne osiedla. Przez te tereny przewaliło się wówczas mrowie Czerni, Kozactwa i Tatarów, ciągnących pod Zborów zagrodzić drogę wojskom królewskim, które szły na odsiecz dzielnym zbarażczykom.

Fakt zniszczenia Milna i innych osiedli, znajduje potwierdzenie w Aktach Grodzkich i Ziemskich z 1649 roku. Poborcy w sprawozdaniu z 22 maja podają, że ze względu na duże spustoszenie wsi, młynów, karczm i cerkwii, oraz wymarcia i pobrania w niewolę ludzi, mało pieniędzy zebrali.

W Białogłowach 3 zł 8 gr, w Hreniowie (Reniów) 10 zł 16 gr, w Częstopadach (Czystopady) 6 zł 7 gr, w Trzciańcu (Trościaniec) 7 zł 5 gr, z Milna zaś nic a nic, bo wieś spustoszona w niwecz i jednego chłopa nie zostało. My wyż pomienieni przysięgamy

Poborcy piszą, że w Milnie jednego chłopa nie zostało, ale wieś się odrodziła. Polaków mógł Wiśniowiecki ponownie osadzić, ale Rusini nie byli tam sprowadzani, a do końca stanowili połowę ludności. Z tego można wnioskować, że sporo ludzi zdołało zbiec do lasu, a po powrocie, stopniowo przywrócili wieś do życia.

Babcia W.Bieniaszewskiego też opowiadała, że w XVII wieku Gontowę splądrowali Tatarzy, ale ludność w porę została ostrzeżona i zdążyła ukryć się w lasach. Na Gontowieckiej Górze stała wysoka drewniana wieża, na której czuwała straż. Z tej wieży miała rozległy widok na całą okolicę. Gdy zaobserwowała dymy (nocą łunę), ostrzegała wieś w dzień przez przechylenie na bok pionowo zatkniętej normalnie flagi, a nocą sygnałem dźwiękowym i przez gońców.

Inne wioski również miały takie wieże. U nas stała ona zapewne na Kułajowej, w Kamionce zaś na Kamiennej lub Pańskiej Górze. Taki system ostrzegania był wówczas powszechny. Z wież ostrzegano zwykle dzwonami, a nocą również ogniskiem.

Ci rabusie stepowi cały dobytek grabili, zabudowania palili, a schwytaną ludność gnali w jasyr. Żyli głównie z łupiestwa i we własnym interesie powinni oszczędzać osiedla i zostawić w nich choć część mieszkańców, aby mogli się dorobić przed kolejnym najazdem. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, wszystko jednak równali z ziemią. Chmielnicki choć chciał zostać księciem Ukrainy, też zostawiał za sobą spaloną ziemię. Identyczną mentalnością wykazali się cztery wieki później zbrodniarze UPA. Po wysiedleniu Polaków przez Rosjan, mieli by tysiące zagród dla młodych, biednych i przesiedlonych Ukraińców. Niestety też wbrew zdrowemu rozsądkowi wszystko palili.
Milno było w tym czasie już dużym i znaczącym osiedlem z zamkiem warownym. Istnienie zamku potwierdzają stare dokumenty. Słownik Geograficzny z 1885 roku podaje, że w Milnie:

był ongiś zamek, dziś stoją tylko ruiny

Zamek został zniszczony w 1649 roku przez Tatarów, ale jego ruiny jak wynika z zapisów, przetrwały do końca XIX wieku.
Po śmierci księcia Konstantego w 1641 roku i Jeremiego w 1651, Załoźce przejął wnuk Konstantego, książę Dymitr. Dwaj synowie Konstantego zginęli na wojnie. Przed nim krótko ale dobrze, gospodarował tą ziemią Jakub Sobieski, ożeniony z Marianną Wiśniowiecką, córką ks.Konstantego. Krótko bo po czterech latach małżeństwa, w 1624 roku Marianna zmarła.

W 1675 roku, w czasie kolejnego wielkiego najazdu Tatarów, Milno i okoliczne osiedla znowu zostały spustoszone, a ludność wymordowana, zabrana do niewoli i rozproszona. Mieszkańcy Milna i Gontowy podobnie jak w 1649 roku, w większości zbiegli do lasów, a po wyparciu najeźdźców przez Jana Sobieskiego, powrócili i wieś odbudowali. Ze względu na duże spustoszenie tego obszaru, Dymitr ponownie musiał kolonizować wsie, osadnikami z Małopolski i Mazowsza.

Po Dymitrze Załoźce przeszły na jego córki. Wiktorię w 1692 roku poślubił Józef Potocki, wojewoda kijowski, hetman wielki koronny. Prowadził on szeroką działalność gospodarczą, zmodernizował zamek i po wioskach osadzał nowych kolonistów.

Kamienieccy, Wiśniowieccy i Potoccy, aby dysponować odpowiednią ilością szabel, osadzali tu dużo zasłużonych weteranów drobnej szlachty. Takie nadania były też w Milnie i Gontowie. Z nich wywodzą się nasi Zalescy, Maliszewscy, Szeligowie i inni. Potocki utrzymywał też kilka chorągwi węgierskich. Wielu z tych Madziarów zauroczonych miejscowymi krasawicami, zostało tu na stałe.

Do naszych czasów cztery sąsiadujące rodziny Letkich, nazywano Gierami. To prawdopodobnie jeden z tych Węgrów o nazwisku Gera, był protoplastą tej rodziny. Gdy linia męska Gery zanikła, któraś Gerówna wyszła za Letkiego, a pierwotne duże siedlisko podzielone zostało z czasem na cztery mniejsze. Mimo to, stare zakorzenione nazwisko przetrwało w formie przezwiska.

Tak więc choć główny trzon polskich mieszkańców Milna i Gontowy stanowili osadnicy z sandomierskiego, ludność była zróżnicowana, zarówno pod względem pochodzenia jak i statusu społecznego.

Szlachta miała większe nadania i chłopów którzy ich ziemię uprawiali. W tamtych warunkach ciągłych wojen i lokalnych potyczek z Tatarami, szlachcic gro czasu spędzał na koniu z szablą w ręku, więc ktoś musiał pracować na utrzymanie jego rodziny.

Milno miało zabudowę ulicową, wzdłuż rzeki Huk i jej dopływów. Zarówno rzeka jak i dopływy, brały początek z licznych źródeł.

Gontowa leżała u podnórza i na zboczach góry. Wodę początkowo dowoziła ze źródeł a później zaczęła budować studnie. W Milnie stopniowo uformowały się cztery przysiółki: Podliski, Krasowiczyna, Kamionka i Bukowina.

Pierwsza wzmianka o wiosce dotychczas odnaleziona, pochodzi z 1605 roku. Jest to pozew starosty sanockiego przeciw księciu Konstantemu Wiśniowieckiemu, za przywłaszczenie majątków w Załoźcach, Podliskach, Krasówce i innych miejscowościach. Tak więc najstarszy przysiółek Milna który powstał na miejscu pierwotnego osiedla przy Mogiłkach, już wówczas miał taką nazwę jak teraz. Krasówka to współczesna Krasowiczyna.

Ten pozew dowodzi, że książę Konstanty obejmując Ziemię Załoziecką, nie był w całości jej właścicielem. Starosta sanocki Stefan Mniszek, musiał mieć ważkie argumenty, skoro oskarżył potężnego magnata o samowolę.

M.Huriszny odnalazł nazwę Milno w miejskich aktach Brodzkich z 1641 roku. Z tego wynika, że wioska już na początku XVII wieku była prawie w pełni ukształtowana i miała ogólną nazwę Milno. Nie całkowicie mogła być jeszcze wypełniona Krasowiczyna, a Kamionka dopiero się formowała.

Edward Prus pisze, że o. Mieczysław Krąpiec z KUL, odnalazł w Krakowie księgi metrykalne z Podkamienia, a w nich zapis o chrzcie w 1638 roku swojego przodka Krąpca z Milna. Były tam również zapisy chrztów następnych Krąpców. Oznacza to, że Bukowina była w tym czasie w pełni ukształtowanym przysiółkiem, Polacy zasiedziali i mieli pełną wiedzę o klasztorze ojców dominikanów na Górze Różańcowej w Podkarmieniu. Milno należało wówczas do parafii Załozieckiej, ale Milnianie mogli chrzcić dzieci w Sanktuarium Maryjnym, aby zapewnić im opiekę Podkamieńskiej Panienki. Parafia załoziecka powstała w 1547 roku, natomiast podkamieńska dopiero na początku XVII wieku. Dominikanie osiedli tam na stałe w 1607 roku, a murowany kościół który pamiętamy, został poświęcony 15.05.1695 roku. O. M.Krąpiec pochodzi z Berezowscy Małej, ale kolebką jego rodu jest Milno.

Do 1699 roku trwają jeszcze wojny z Tatarami i Turkami, z których Polska wychodzi zwycięsko. W wyniku traktatu pokojowego podpisanego w Karłowicach, odzyskuje województwo kijowskie, bracławskie i część Podola z Kamieńcem.



poprzednia
część

 

 

Adolf Głowacki:
Milno - Gontowa

 

 

następna
część



Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Copyright ©Grupa Przyjaciół Milna. Wykonanie: Remek Paduch & Kazimierz Dajczak 2008-2018