|
Adolf Głowacki: "Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci". Szczecin 2009 Część 14.
LUDNOŚĆ
W Milnie mieszkali Polacy, Ukraińcy i kilka rodzin żydowskich. Bukowina była polska z małą domieszką Ukraińców, Kamionka mieszana ze zdecydowaną przewagą Polaków, natomiast Krasowiczyna i Podliski ukraińskie, z mniejszością polską. W Bukowinie mieszkało 156 rodzin polskich, 18 ukraińskich, 16 mieszanych i 2 żydowskie. W Kamionce 107 polskich, 49 ukraińskich, 7 mieszanych i 3 żydowskie. W Krasowiczynie i Podlistach natomiast 247 ukraińskich, 32 polskie i 3 żydowskie.
Łącznie Milno liczyło 640 rodzin. Mniejszość ukraińska stanowiła w Bukowinie 12 , a w Kamionce 30 %. W Krasowiczynie i Podliskach Polacy byli mniejszością i stanowili tylko 11% stanu ludności.
Według prof. W.Kubyjowicza (Ukrainiec) Milno 1.01.1938 roku liczyło 2800 mieszkańców.
Stan ludności w rozbiciu na narodowość i przysiółki, przedstawia się następująco:
Przysiółek | Polacy | Ukraińcy | Żydzi | Razem | Bukowina | 730 | 102 | 8 | 840 | Kamionka | 500 | 220 | 10 | 730 | Krasowiczyna i Podliski | 140 | 1078 | 12 | 1230 | | 1370 | 1400 | 30 | 2800 |
Wielkości liczbowe Bukowiny i Kamionki ustaliłem na podstawie załączonych spisów, a Krasowiczyny i Podlisek z różnicy w stosunku do stanu ogólnego.
Według tych samych danych, Gontowę zamieszkiwały w tym czasie 84 rodziny polskie, liczące razem 420 mieszkańców.
Średnia wielkości rodziny w Milnie wynosiła 4.36 osoby, na Gontowie zaś 5 osób.
Ze względu na powtarzające się nazwiska i inne okoliczności, każda rodzina miała przezwisko zwyczajowe pochodzące od:
Nazwiska - Szeligi, Lisy, Zające, Gałuszy, Krąpcy
Imienia - Franusi, Pawłusi, Jantoszki, Kubuni
Zawodu - Kowal, Krawcy, Koleśnik, Oglądacz
Funkcji - Sołtys, Szandar (żandarm), Freiter
Ułomności - Krzywy, Ślepy, Hykawy (jąkała)
Były tez przezwiska od cech charakteru, siły, miejsca zamieszkania itp. np., Generał, Kapitańcio, Śmiszny, Świnty, Mocny, Wójtuła z lasu, Botiuk z Okopu, Franek z Kawałeczka.
Potrzeba taka wynikała głównie z uwagi na powtarzające się nazwiska, imiona i tworzenie nowych gospodarstw.
Stosunki między ludnością polską i ukraińską do 1939 roku, można uznać za dobre,. Rodziny były mieszane i zaprzyjaźnione. Kojarzyły się też nowe małżeństwa mieszane. Zapraszano się na święta i uroczystości rodzinne. Nie było poważniejszych zgrzytów narodowościowych. Jednakowe warunki materialne miały obydwie społeczności.
Głębsze podziały zarysowały się w czasie II Wojny Światowej. Nacjonalistyczne organizacje ukraińskie, objęły i zaktywizowały młodzież oraz ludność o skrajnych zapatrywaniach i nastawiły ją wrogo do Polaków. Wśród starszych, dominowały tendencje ugodowe. Sytuację łagodziły stare więzi i jednakowa dola.
W latach mordu i zagłady, rodziny mieszane musiały dokonywać trudnych wyborów. Przed dylematem wyboru stawali również Ukraińcy. Piotr Symotiuk nie zaakceptował rzezi. Wstąpił do Armii Polskiej, a rodzinie polecił wyjechać z Polakami. Osiedlił się w Starym Dworze.
Polki Anna Skibilak i Katarzyna Dżul wyjechały z córkami, bez zgody mężów Ukraińców. Dżul dołączył lo żony w Polsce. Skibilak został.
Dzieci Łucyków podjęły bolesną decyzję rozłąki z rodzicami i wyjechały same. Nie chciały zostać z ludźmi zbroczonymi polską krwią. Rodzice dojechali później. Osiedli w Dzierzgowie. Kilku starszych Polaków zostało z mieszanymi rodzinami. Zatrzymało ich przywiązanie do ziemi i lęk przed nieznanym.
Ukrainiec A.Dżul 130B, wyjechał z żoną Polką dopiero w późniejszym okresie, gdy dopiekła mu kołchoźna bieda.
Wszyscy wyjeżdżający nie znali swojego losu. Jechali w nieznane. Tym większy szacunek należy się tym, którzy sami wybrali taki los. Dobrowolnie, choć ze ściśniętym sercem, opuścili ojczystą ziemię. Doceńmy ten krok i uszanujmy tych ludzi. Polska już im się odwdzięczyła lepszym bytem, my odwdzięczmy się sercem.
Współczesne Milno według danych z 2000 roku, liczy zaledwie 900 mieszkańców. Po wyjeździe Polaków zupełnie opustoszała Bukowina i Kamionka. Stan liczebny Kamionki poprawili Ukraińcy przesiedleni z Polski, natomiast w Bukowinie bardzo mało ich osiadło. Gdyby nie została spalona, przesiedleni mogli ją w pełni ożywić, ale dowództwa UPA nie stać było na taką dalekowzroczność. Gontowa też miała taką szansę. Później kolektywizacja i wywołana nią bieda, do reszty spustoszyła wieś. Młodzi poszli do szkół i nie wrócili już do domu, a część po prostu uciekła do miast.
W spisach gospodarstw, przezwiska i nazwy gospodarstw, podane są w ówczesnym brzmieniu gwarowym.
|
|